Prezentacja elektrycznej szczoteczki Oral-B, która łączy się z aplikacją mobilną w celu przesłania danych z sensorów odczytujących ruchy podczas mycia zębów zastanowiła mnie, czy czasem oprócz gadżetu Kolibree (niemal identycznego pierwowzoru) istnieje wersja tradycyjna, tj. w postaci klasycznej szczoteczki do zębów. Okazuje się, że tak i wynalazek jest nawet dostępny do zakupu. Mowa o Beam Toothbrush, pozwalająca na transmisję czasu szczotkowania do apki mobilnej na iPhone’a lub Androida. To dobra alternatywa dla tych, którzy niezbyt lubią korzystać z elektrycznej wersji, a wciąż chcieliby użytkować nowoczesny produkt z czujnikami.

Beam zaprezentowano już w 2012 roku. Wszystkie sensory umieszczono w dosyć grubej rączce, ale nie ma to raczej większego wpływu na komfort higieny. Do połączenia ze smartfon tradycyjnie wykorzystany jest moduł Bluetooth. Bardzo ważną częścią całego zestawu jest aplikacja mobilna, która będzie nas pilnować. To pomysł dobry nie tylko do mobilizacji i kontroli naszych dzieciaków, ale i nas samych. Z badań i ankiet wynika, że każdy z nas myje zęby zbyt krótko i niedokładnie (średnio 46 sekund). Nowoczesne szczoteczki mogą nas trochę zmotywować, ale i wspomóc.

Czujniki są w stanie zbadać czas całego procesu szczotkowania. Jeszcze kilka lat temu mogłoby by nam nie przyjść do głowy, że szczoteczkę można wyposażyć w coś więcej niż elektryczną końcówkę. Okazuje się, że i klasyczna jej forma może być gadżetem. Rekomendowane przez dentystów jest 2 minutowe mycie zębów i program mobilny będzie od nas wymagał takiego okresu szczotkowania. Wyniki mogą być przesyłane do naszego dentysty, więc dodatkowo zmobilizują do działania. W trakcie mycia na smartfonie odgrywana będzie melodyjka i upływający czas. Każde mycie będzie zapisane w wirtualnym dzienniku, pozwalając tworzyć archiwum i statystyki. Dzieciom można wyznaczać cele w postaci mini gierek, ale nie wiem na jak długo będą dla nich ciekawe.

Szczoteczka kosztuje 25 dolarów i można do niej dokupić wymienne końcówki za niecałe 4 dolary. To mniej zaawansowany produkt niż Kolibree i Oral-B, ale też dużo starsze rozwiązanie. Beam pojawiło się w 2012 roku na Indiegogo, ale nie osiągnęło wyznaczonego progu finansowgo. Mimo to pojawiło się w sprzedaży. Być może generacja z czujnikami ruchu, akcelerometrem i żyroskopem mogłaby konkurować z elektrycznymi rywalami – być może nawet i powstanie, teraz wszystko zaczyna się przecież łączyć ze smartfonem… ale klienci nie chcą już niepraktycznych gadżetów.

źródło: beamtoothbrush.com, Indiegogo