Dzisiaj 14 lutego – Walentynki. Dzień, w którym pary spędzają ze sobą czas w bardziej wyjątkowy sposób, choć to tylko jeden z 365 dni w roku. Marketing jednak robi swoje i biznes się kręci. Moglibyśmy żyć w ten sposób codziennie (może bez wystawnych kolacji, kin i kosztownych prezentów), ale przyjęło się, że ten jeden dzień w roku jest specjalny. Moment wykorzystał T-Mobile, prezentując w tygodniu nietypowy gadżet – Connected Underwear. Smart bieliznę, która ma zniechęcić partnerów do smartfona i marnowania przy nim cennego czasu. Cennego, zwłaszcza w łóżku.

Connected Underwear – banujące majtki

Kampania, bo chyba tak można nazwać całą akcję, ma zwrócić uwagę na problem związany z ciągłym spędzaniem czasu w smartfonie. Odkąd mamy tak wygodne narzędzie do komunikacji i przeglądania sieci, siedzimy z telefonem w ręku zdecydowanie za dużo czasu. Odbija się to na wszystkim, także na związkach. Ludzie często piszą do siebie z drugiego pokoju na komunikatorach, niż odzywają werbalnie. To plaga, którą zauważyli najwięksi – szczególnie marki Apple i Google – główni promotorzy sklepików z aplikacjami oraz smartfonów. Stworzyli w swoich systemach narzędzia do kontroli czasu z telefonem. W Androidzie jest Digital Wellbeing, a w iOS Screen Time. Czy to pomaga? Daje chyba głównie spokój twórcom rozwiązań – oni przecież zrobili co trzeba, by uświadamiać użytkowników.

Problem w tym, że smartfony uzależniają. Wpływają negatywnie też na sprawy łóżkowe. T-Mobile przez Connected Underwear chce banować partnera, gdy zbliżymy się do niego w specjalnej bieliźnie. Znając życie, doprowadzi to raczej do większych kłótni 😛 Czytałem wiele przypadków, w których młodzi ludzi potrafili pobić rodzica za zabranie mu telefonu lub odłączenia od Internetu…

Connected Underwear – jak to działa?

Majtki Connected Underwear (jeśli w ogóle prawdziwe) działają w prosty sposób. Mają skusić partnera do „fikołków”, czyli sprawy dla wielu znacznie bardziej atrakcyjnej, niż kolejny level w Cundy Crash Saga, scrollowanego twittera, czy przeglądania setnej strony sklepu. Przynajmniej mam taką nadzieję, bo jak to nie zwróci uwagi na powagę sprawy, to już chyba nic nie pomoże (poza finansowym karaniem za korzystanie z telefonu :P). Smart bieliznę wyposażono w czujniki oraz łączność ze smartfonami oby osób. Chcesz pobaraszkować? Odłóż smartfon. Inaczej nici ze zbliżenia. Albo smartfon albo ja! To prawie jak szantaż, ale usprawiedliwiony. Majteczki te można nawet określić nietypową grą wstępną. Nie muszą przecież być używane tylko po to, by odciągnąć kogoś od telefonu. Już samo powiadomienie na telefon smartfona będzie sygnałem do działania i ochoty. Teoretycznie można jednak kogoś zmusić 15-minutowym banem, ale to może kwalifikować się już do przymuszania (nie chcę określać tego dosadniej).

Autorzy stworzyli limitowaną serię bielizny Connected Underwear. Nie sprzedaż była tu najważniejsza. Gadżet miał pomysłowo zwrócić na siebie uwagę. Oczywiście jest edycja damska i męska (bokserki). Obie niestety różowe. Ciekawe, że partner musi zaakceptować sytuację przez specjalne zezwolenie w aplikacji (prawie jak w Szwecji, gdzie obywatel muszą potwierdzać stosunek przez specjalną apkę). Tryb „Love Mode” uruchomi nastrojową muzyczkę i romantyczny czas. Trzeba przyznać, że pomysłowo i zabawnie. Przede wszystkim oryginalnie. Bardzo istotne jest w tym, że za projekt wziął się operator komórkowy. Oby to nie był tylko pomysł na reklamę samej marki. Cena zestawu bielizny Connected Underwear została ustalona na 100 zł. Kampania obejmuje filmiku skierowane do obu płci (oby zaraz nie rzuciły im się za to do gardeł ideolodzy).

źródło: t-mobile.pl/pl/oferta_specjalna/connected-underwear