Własny domek to zwykle projekt idący w parze z miejscem na ogród, gdzie staramy się jakoś udekorować otoczenie roślinnością. Zieleń to przyjemna część działki, ale też element wymagający ciągłej pielęgnacji. Wystrój mieszkania możemy od czasu do czasu zmienić i nie będzie przy tym większych konsekwencji, natomiast żyjący ogród to potrzeba nieustannego podglądu i dbania o ich stan. Dla pasjonatów będzie to czysta przyjemność: coś przesadzić, coś wymienić, podlać, nawieźć, przyciąć, przearanżować. Całej reszcie przyjemnie jest patrzeć i przebywać w zadbanym ogródku, ale robić w nim i działać już mniej. Właśnie dla tej drugiej grupy tworzona jest  koncepcja ciekawego i dosyć oryginalnego projektu wyposażenia, które ułatwi ogrodowe prace (o ile oddamy jej naturalny rozrost).

Mowa o zrobotyzowanej lampie ogrodowej, potrafiącej zbadać zieleń, monitorować jej stan, a nawet postarać się o nowy jej układ (w ograniczony sposób). Stałe rozmieszczenie roślin w pewnym momencie zaczyna nudzić posiadacza, ale ich przenoszenie lub sadzenie nowych jest bardzo pracochłonnym zajęciem, nie mówiąc już o poświęconym czasie. Projekt Toro-bots zakłada, że w przyszłości nasze ogródki nie mogą wymagać od nas aż takiej uwagi, więc tymi elementami zajmą się automatyczne gadżety. Chodząca lampa brzmi dosyć dziwnie, ale jest już prawie realną wizją – przynajmniej jej wczesną formą. Idea powstała w głowie naukowca i artysty Cassinelliego Alvaro, który zaproponował dość nietypowy sposób na zarządzanie ogrodem.

Lampion wygląda jak głowa na pajęczych nogach. Od czasu do czas ma się przemieścić po naszej zieleni i kontrolować jej formę i potrzeby. Ideą jest, by przyszłe generacje potrafiły już wykonywać część drobnych prac same, bez naszego udziału. W ten sposób co pewien czas będziemy mieli wrażenie, że przebywamy w zupełnie innym ogrodzie. Oczywiście to dosyć odległa wizja, gdyż wcale nie tak prosto skonstruować tego typu automatycznych pomocników, ale trzeba przyznać autorowi, iż wpadł na praktyczny pomysł. Konstruktor zadbał nawet o ty, by każdy z robocików posiadał swoją własną zaprogramowaną „osobowość”, a czujniki na podczerwień mają im umożliwić „widzenie” otoczenia. Ta osobowość ma wspomóc roślinności w rozroście na terenie naszego ogrodu.

Roboty są połączone do centralnego huba przez moduły komunikacji radiowej Xbee. Te z kolei pozwalają na podpięcie iPada i wgląd w wyżej wymienioną „tożsamość” każdego z robotów i sterowanie niektórymi jego parametrami. W przyszłości takie chodzące mierniki mają za nas decydować czy rośliny mają odpowiednią przestrzeń do życia, odpowiednią glebę i „pokarm” w postaci nawodnienia i nawozów, a w razie potrzeby przesadzić w odpowiednie miejsce. To odważny pomysł, ale będzie wymagał czasu i dopracowania, gdyż co innego o czymś pomyśleć, a co innego stworzyć. Generalnie autor ma nadzieję, że przyczyni się do nowego podejścia w architekturze przestrzeni zielonych, polegających na naturalnym, przypadkowym wzroście fauny w naszych ogródkach. Ich zadaniem ma być „generowanie” ogrodu według naturalnych potrzeb (a’la harmonia japońskich ogrodów).

źródło: blog.trossenrobotics.com