Klawiatura wirtualna – ta część dotykowego ekranu w tabletach, która nas najbardziej irytuje. Temat wałkowany przez wielu developerów. Swoje rozwiązania prezentowało już bardzo wielu programistów. Pokazywano nam już różne rozkłady przycisków, systemy wprowadzania tekstu, przewidywania słów i nowe podejścia do pisania na cyfrowym blacie. Najczęściej pojawiają się wersje na Androida, gdyż nie jest on zamknięty w tej kwestii, w odróżnieniu od iOS. Sam miałem już okazje pisać o Minuum, Fleksy, KALQ, a nawet fluidowych wypukłościach Tactus. Konkurentem dla nich będzie Dryft – cyfrowa klawiatura ze wsparciem akcelerometru.

Wielu z nas korzysta z wirtualnych klawiatur, gdyż nie mamy potrzeby dołączać innych zewnętrznych gadżetów. Jednak ci, którzy dużo piszą, uważają za konieczne dodanie bezprzewodowej, fizycznej wersji na Bluetooth. Stwierdzają wprost: na dłuższą metę pisać  na ekranie dotykowym się nie da. I mają moim zdaniem rację. Ciągłe nietrafianie w przyciski, brak strzałek do szybkiego przeskakiwania między literkami i brak odczucia guziczków potrafią irytować i denerwować. Dryft powstał we współpracy z Randym Mardsenem, który wcześniej stworzył Swype.

Przewagą Dryft jest możliwość ustawienia klawiatury na środku tak, by wygodnie oprzeć nadgarstki o ekran oraz technologia dopasowania ustawień do naszych palców (rozstaw) i wsparcie akcelerometra wbudowanego w tablet. Przy okazji, przyciski mają przezroczystą przestrzeń między sobą, co daje lepszą widoczność całego ekranu. Całość powoduje, że autorzy projektu nie boją się użyć określenia „najszybsza, naturalnie rozstawiona wirtualna klawiatura dla tabletów”. Jest to też pierwsza na świecie personalizowana klawiaturka, gdyż możemy dostosować ułożenie pod własne palce.

W razie przesunięć ręki podczas wprowadzania tekstu, wraz z przesuniętą dłonią, obszar klawiatury będzie wędrował po ekranie (przesuwając się nieznacznie). Poprawia to celność, szybkość i komfort pracy. Normalnie, na fizycznej klawiaturze szukamy palcem literek „F” oraz „J”, które mają specjalne wypustki ułatwiające odnalezienie i powrót do wyjściowych ustawień rąk. Płaska powierzchnia tabletu nie posiada takich punktów. Wspomniany akcelerometr pomaga wyczuć urządzeniu wibracje w momencie uderzenia palcem o ekran. W ten sposób oprogramowanie zrozumie kiedy tylko dotykamy literek, a kiedy je „wciskamy”!

Praktycznie Dryft daje nam możliwość przeniesienia doświadczenia z realnej klawiatury na tą wirtualną z tabletu. Możliwe jest nawet pisanie bez patrzenia, czyli to czego wyuczamy się podczas kontaktu z fizycznym odpowiednikiem. To nowe rozwiązanie, jakiego wcześniej nie doświadczaliśmy w tabletach. Testy wykazały, że możliwe staje się wprowadzanie nawet 80 słów na minutę przy pomocy Dryft. W tej chwili programiści szukają chętnych do programu beta. Nie wiem czy zobaczymy Dryft w którymkolwiek wirtualnym sklepiku, ale autorzy mają nadzieję na sprzedaż licencji i użycie produktu wewnątrz aplikacji, dzięki narzędziom SDK. Na stronie znajdziecie szczegóły udziału w projekcie. Dryft powstaje jako narzędzie dla platformy Androida, Windows Phone oraz iOS.

źródło: Dryft.com via engadget.com