Mój blog to głównie tematyka elektroniki i nowych technologii, ale jestem też fanem kina. Oglądam dużo i często i myślę, że wyrobiłem sobie już gust, ale też obiektywizm pozwalający mi na odpowiednie oceny filmów. Postanowiłem rozpocząć nową serię krótkich artykułów na temat niedawno obejrzanych filmów. Krótkich recenzji, w których nie będę spoilerował i zbytnio zanudzał. Oczywiście w większości będą to wybrane tytułu, które ja osobiście mógłbym polecić. Nie tylko nowości, choć zapewne w większości. Postaram się podawać Wam ciekawe propozycje, dodając własne zdanie o filmie. Innymi słowy: polecać i ewentualnie przygotowywać na seans. Nie wszystko, co obejrzę, będę recenzował. Tylko wybrane pozycje, które mogą zaciekawić lub są w danym czasie w trendach.

Na noże recenzja filmu
fot. knivesout.movie

Na noże – kryminał nieadaptowany

W ostatnim tygodniu obejrzałem kilka ciekawych filmów, ale nie wszystkie mam ochotę recenzować. Przypominam, że to okres po Oscarach, więc jest co oglądać (o ile dla kogoś amerykańska gala jest jakimś wyznacznikiem). W tym tygodniu wybrałem „Na noże” Riana Jonhsona. Film, po obejrzeniu którego każdy zapyta: „a na podstawie jakiej książki to scenariusz?” Okazuje się, że ten kryminał w stylu „Morderstwa w Orient Expressie” to dzieło reżysera, a więc nie żadna adaptacja. To scenariusz oryginalny! Do seansu przymierzałem się dłuższy czas, ale dopiero teraz miałem możliwość sprawdzenia dobrze notowanej produkcji. Wychowałem się na Colombo (jestem z pokolenia trzydziestolatków, które za dzieciaka miały szansę oglądać stare seriale w rozwijającej się polskiej TV), więc tematyka jest mi dobrze znana.

Film „Na noże” to kryminał o typowym schemacie z bardzo wieloma podejrzanymi, jednym miejscem zbrodni i nad wyraz bystrym detektywem. Lubiących zagadki takie historie mocno wciągają, a satysfakcja z odgadnięcia mordercy na jak najwcześniejszym etapie intrygi jest jak cel. Tak przynajmniej jest w moim przypadku. Historię Orient Expressu odgadłem już mniej więcej w połowie, natomiast produkcja Johnsona była nazbyt pokręcona, by rozwikłać zagadkę samodzielnie. Za dużo wątków, za wiele zmian akcji i naprawdę dużo podejrzanych, zwłaszcza, że nawet sam detektyw został zatrudniony przez tajemniczą postać. Lubicie takie klimaty? To jeśli dodatkowo akcja jest w lekko komedyjnym stylu, a w obsadzie sporo gwiazd, może okazać się bardzo ciekawie. Tak też zresztą jest! Muszę przyznać, że mimo dwóch godzin nie poczujemy znużenia. Chcemy koniecznie poznać zakończenie.

Na noże – dosłownie i w przenośni

Skąd w ogóle tytuł „Na noże”? Nie psując oczywiście zabawy z seansu, tytułowe noże są wykorzystane w filmie w sposób dosłowny, ale i przenośny. Metafory zdradzać całkowicie nie chcę, ale pewnie domyślacie się, że wielopokoleniowa, bogata i ekscentryczna rodzina oraz sprawy spadkowe to wystarczające przesłanki do walki o pieniądze Harlana Thrombeya – głowy familii. Fabuła jest skomplikowana, a motyw, na którym bazuje już nie. Ogromny spadek do podziału, niesnaski między rodzeństwem oraz dumny ich posiadacz, który postanawia „zaoszczędzić” niższym pokoleniom problemów. Pieniądze zresztą już od dekad zatruwały umysły synów i córek, degenerując praktycznie wszystkich członków pisarza. Kto uknuł intrygę, kto sprowokował lawinę dziwnych wydarzeń, kto wprowadza innych w błąd? Tym wszystkim próbuje się zająć specjalista o jakże detektywistycznym nazwisku Benoit Blanc.

W obsadzie mnóstwo znanych nazwisk: Daniel Craig (w tym roku będzie już emerytowanym Bondem), Jamie Lee Curtis, Don Johnson, Christopher Plummer i jeszcze kilka innych. Klimat utrzymuje świetnie dobrana posiadłość w starodawnym stylu z mnóstwem zakamarków, poddasz, tajnych przejść i oczywiście skrzypiących schodów. Te ostatnie jak zwykle ułatwią dochodzenie, zdradzając czyny podejrzanych. Wszystko zaczyna się od samobójstwa wspomnianego już Harlana Thrombeya, ale czy czasem nie prze kogoś inspirowanego? Kto miał powody, by przyspieszyć sprawy już ustalonego testamentu? To wszystko zastanawia widza od samego początku. Przez połowę filmu mamy swoje domysły, by w pewnym momencie wszystko odwróciło się o 180 stopni. Czyżby intrygant jeszcze bardziej mieszał w skomplikowanej już sprawie? Jak widzicie, każde zdanie kończę znakiem zapytania 😉

Ciekawostka: Rian Johnson już zapowiedział drugą część, w której ponownie zobaczymy Daniela Craiga, ale już w zupełnie innej sprawie, a więc także i obsadzie.

Na noże – podsumowanie

„Na noże” to niewątpliwie warta uwagi pozycja. Nie przypadkiem zebrała przecież tyle nagród, wyróżnień i nominacji. Film nominowano do Oscara w kategorii „scenariusz oryginalny”, ale nie udało się zdobyć statuetki. Zbierał też wysokie oceny krytyków oraz widzów. Tytuł zadowoli każdego z uwagi na zaskakujące rozwiązanie. Niestety, fani kryminałów dostrzegą kilka drobnych mankamentów. Przede wszystkim zbyt szybką akcję, a właściwie rozwijanie fabuły. Reżyser nie daje wytchnąć, by spokojnie dokonać samodzielnych analiz. W filmie działo się bardzo dużo, ale miałem nadzieję na jeszcze jeden finalny zwrot akcji.

Możliwe, że widziałem za dużo odcinków Colombo, więc znałem różne historyjki. Ta w „Na noże” jest niby inna, a jednak czujemy, że coś tu się powtarza. Jak widać, za dużo oglądać też nie dobrze, ale dzięki temu krytyka jest surowsza. Na koniec nie poczułem jednak większego rozczarowania, choć końcowe wyjaśnienie trochę się dłużyło. Pamiętacie długość zakończenia sagi Władcy Pierścieni? Od razu mi się wtedy przypomniało. W końcowym résumé wyłożono wszystko kawę na ławę. Szkoda, że nie pozostawiono lekkich niedopowiedzeń. Wolałbym produkcję zobaczyć w postaci serialu, gdzie można wydłużyć wątki, dając tym samym szansę na pogłówkowanie. BTW: ja podejrzewałem o całość staruszkę, czy miałem rację? Obejrzyjcie i się przekonajcie. Moja ocena: 7 (pewnie byłoby 8, gdybym nie widział wcześniej tylu kryminałów). Ogromny plus za to, że film na 100% przyciągnie do tematyki spore grono nowych zainteresowanych. Film wciąż można obejrzeć w wybranych kinach. W marcu chyba na Bluray i w streamingu.