Xiaomi Mi Bunny

Xiaomi może imponować tempem wdrapywania się na wysokie pozycje sprzedaży. Marka ma dopiero 5 lat, a już jest jednym z azjatyckich tygrysów elektroniki. Hitem była opaska Mi Band, która niebawem doczeka się następcy z ekranikiem (CEO firmy pochwalił się nawet modelem na którymś z portali społecznościowych). Chiński producent obiecał też demonstrację smartwatcha (podobno 10. maja), a w kolekcji ubieralnych gadżetów chce mieć też przedstawiciela dziecięcej sekcji – Mi Bunny Smartwatch.

Mi Bunny (lub Mituwatch) będzie typowym lokalizatorem, czyli naręcznym urządzonkiem do monitorowania sytuacji dziecka. Kolorowy, zabawkowy format, prosty (diodowy) ekranik i opcja nawiązywania połączenia wprost z nadgarstka – to najważniejsze cechy gadżetu. Jego zadanie jest konkretne. Ma chronić i ułatwiać komunikację podczas rozłąki rodzica z maluchem. W zasadzie nic nadzwyczajnego – naprawdę podstawowy zakres funkcji. Imponuje co innego. Cena. Podobnie jak w przypadku trackerów aktywności Mi Band, Mu Bunny też będzie niedrogi.

Mi Bunny

Około 50 dolarów za strażnika dla dziecka to niska cena. Widocznie Xiaomi upatruje podobnego sukcesu jak w przypadku strategii ze swoimi opaskami fitness. Niskie koszty i cała paleta opcji znanych z lokalizatorów (łącznie z przyciskiem alarmowym SOS i śledzeniem strefowym, czyli wirtualnej „smyczy”, czy obserwowaniem lokalizacji w czasie rzeczywistym na mapie dzięki modułowi GPS). Szkoda, że na razie projekt obejmie tylko lokalny rynek. Sądzę jednak, że globalne myślenie Xiaomi sprawi, że i ten model pojawi się poza granicami Azji. Nie zdziwiłbym się, gdyby firma dała o tym znać na majowym pokazie serii Mi-urządzeń w wersji ubieralnej.

Konkurencja na rynku naręcznych systemów ochrony dla najmłodszych staje się coraz większa, więc najbardziej zadowoleni będą klienci. Będzie większy wybór, niższe ceny i oczywiście rywalizacja wymuszająca wprowadzanie nowych, lepszych rozwiązań.

źródło: Xiaomi