Własna turbina powietrzna napędzająca, a raczej zasilająca smartfona to gadżet, o którym wystarczy poczytać na moim blogu zaledwie kilka tygodni temu. Tak jak w przypadku większego modelu rozkładanych paneli solarnych, tak i przy wykorzystaniu wiatru, da się skonstruować dużo większe mini elektrownie, ale wciąż o mobilnym charakterze. Oczywiście do celów podróżniczych lub turystycznych, gdzie podczas dłuższej wędrówki nie znajdziemy gniazdka lub portu do zasilenia naszego sprzętu. Windpax przypomina w budowie Trinity – w ten sam sposób też zbierzemy energię do podręcznego banku energii.

Podczas uzupełniania baterii, wielkość ładowarki ma znaczenie – chodzi głównie o jej pojemność i szybkość ładowania. W trakcie wyjazdu jesteśmy zdani wyłącznie na narzędzia zbierające energię od Matki Natury. Takowych jest już całkiem sporo i to w przeróżnej formie. Generator na wietrze jest jedną z ciekawszych opcji. Nie zajmuje zbyt dużo miejsca w plecaku, a złożony do swej działającej formy będzie całkiem sprawnie wykonywał swoją robotę. Ma cylindryczny kształt i wykorzystuje materiałowe skrzydełka.

Mechanizm jest do tego bardzo lekki, a to również podczas transportu ma znaczenie. Każdy kilogram na plecy jest przecież odczuwalny, a często z czego trzeba rezygnować. Ze źródła energii nie warto. System jest przy tym niedrogi jak na swoje możliwości. Windpax bierze udział w kampanii na Kickstarterze, gdzie promuje swój wynalazek i poszukuje środków do masowej produkcji. Jest zestawem, w którym typowa ładowarka solarna może zawieźć. Cóż, rzadko bywa by dni słoneczne były bardzo wietrzne i odwrotnie, a często noc posłuży nam do uzupełnienia akumulatorów. Nie twierdzę, żeby nosić oba typy generatorów czerpiących z natury, ale dobrze mieć wariant i wybór.

Jeśli jednak powietrze nie stoi, wtedy rozłożenie Windpax będzie przydatne. Smarton, tablet lub inny tego typu sprzęt można ładować bezpośrednio z portu USB w trakcie obracania się turbiny, ale również i ze zbiorniczka, który zbiera energię na później. Oczywiście  można go najpierw naładować, a potem wykorzystać jak podręczny bank energii ze zgromadzoną energią. Autorzy projektu przekonują, że całą konstrukcję złożymy w mniej niż 2 minuty. Turbinę można postawić, ale i powiesić. Oferowane są dwie wielkości turbin. Bardziej kompaktowa waży 1.8 kg i po rozłożeniu ponad 1,8 metra (złożona tylko 35 cm).

Ma zdolność do generacji 25 watów przy średniej prędkości wiatru. Od tego jest oczywiście zależny. W dobrych warunkach może zasilać nawet do 6 telefonów na raz. Dodano też podręczną latarkę w formie diod LED. Przyda się w naturze. W pełni uzupełniony zbiorniczek wykarmi trzy przeciętne smartfony swoją pojemnością. Większy 100 watowy model ma już 4 kg i 3 metry w pełnej odsłonie. Ten wariant jest już mniej poręczny do chodzenia z nim, ale przydatny w trakcie podróży pojazdem. Posiada 12 voltowy adapter obok portu USB, więc jest bardziej uniwersalny jeśli chodzi o ładowanie urządzeń. Oba można zamawiać w przedsprzedaży i jeśli będziecie szybcy. to na ten moment kosztują one odpowiednio 120 i 245 dolarów.

Premiera w październiku. Poniżej video demonstrujące turbinę:

źródło: Kickstarter, Windpax.com