Rowery także zaczynają stawać się częścią Internetu Rzeczy. To już trzeci taki projekt na moim blogu, w którym jednoślad będzie mógł komunikować się z naszym smartfonem. Jest to ciekawy dodatek, ale nie jedyna funkcja inteligentnego roweru Visiobike. Jest to pojazd elektryczny – będzie zatem wspierał pracę mięśni swoim systemem. Nowa generacja takich rowerów to już prawdziwie nowoczesne maszyny. Mobilne technologie oraz miniaturyzacja wielu podzespołów zmienią nieco postrzeganie dwóch kółek.

Cały „produkt” waży 21 kilogramów. Rama jest wykonana z carbonu, a pracę nóg zastąpić może elektryczny motorek MDF Drive 5.1 wsparty wewnętrznym akumulatorkiem Panasonica. Visiobike ma być dostępny w dwóch wariantach. Pierwszy w wersji 250 watowej, natomiast drugi 500. Rozpędzą ono nas odpowiednio do maksymalnej szybkości 25 lub 45 km/h. Ten drugi imponuje! Nie będziemy musieli się też martwić o zasięg na ładowaniu. Aż 100-120 kilometrów sprawia, że spokojnie zrobimy nim po mieście kilka tras (powiedzmy w przeciągu 2-4 dni jazdy). Całkowite uzupełnienie baterii to zaledwie 3 godziny ładowania (też nieźle!).

Pamiętajmy, że to rower, więc jak wysiądzie bateria wspomagająca nasze fizyczne pedałowanie, wciąż możemy kontynuować jazdę całkowicie pracą własnych mięśni. W trakcie podróży podładujemy też smartfon. Przydatna opcja w trakcie dojazdu do pracy, zawsze czas poświęcony na przejazd uzupełni nieco telefon. Urządzenie mobilne umieścimy na kierownicy. Tutaj przy okazji posłuży jako nawigacja. Aplikacja mobilna na platformę iOS lub Android skomunikuje się z elektroniką roweru przez łączność Bluetooth. Ekran telefonu będzie takim panelem sterowania – przykładowo pomoże dobrać poziom asystenta pedałów, sprawdzi stan baterii, będzie licznikiem prędkości i wspomnianym nawigatorem przez Mapy Google lub Apple.

To nie wszystko. Visiobike to chyba pierwszy na świecie rower z wbudowaną kamerą HD na przedzie. Tak! Będzie rejestrowała drogę przed nami. Przyda się w trakcie kradzieży, dowodów w razie wypadku na drodze, czy po prosty nagra przejazd, np. turystyczny. Niby gadżet, a jednak będzie też wsparciem antywłamaniowym. Dodatkowo rower będzie blokowany, więc aby nim ruszyć, potrzebne będzie wstukanie pinu na wyświetlaczu telefonu. W razie czego, opcjonalne jest też wykorzystanie modułu GPS – prześledzi pozycję naszej zguby i pokaże lokalizację na mapce smartfona.

Złodziejaszki nie będą mieli łatwo z takim sprzętem. Oprócz kamerki i systemu śledzenia, są też czujniki ruchu. Poruszenie roweru (pewnie do pewnego stopnia czułości) spowoduje natychmiastowe powiadomienie smsem, że nasz rower jest w ruchu. Od tego momentu może zacząć się śledzenie przez GPS. Sensory wykryją też gwałtowne uderzenia, więc stłuczki automatycznie zachowają ostatnie 3 minuty jazdy na video, a aplikacja powiadomi odpowiednie służby – tj. pomoc dla naszego życia (kierowca ma wtedy minutę czasu na anulowanie zgłoszenia). Może uratować życie, liczy się każda sekunda.

Visiobike wyposażono także w automatyczną zmianę przerzutek Nuvinci N360. Dobierze odpowiednią do jazdy, prędkości, czy podjazdu. Rower wydaje się być ciekawym wariantem o bardzo bogatym wyposażeniu. Są dwie wady. Jedna to jego cena, a druga dostępność. Na ten moment jest to część projektu w kampanii na Indiegogo. Oznacza to, że prototyp zbiera fundusze na rozwój i masową produkcję. Jeśli podoba wam się taka propozycja i jesteście skłonni wydać około 4000 euro, to jest teraz najlepszy czas. Początek kampanii daje możliwość zamówienia Visiobike w cenie 3900 euro. Przewidywana cena detaliczna finalnego modelu to 4500 euro. Dobra alternatywa dla skutera?

źródło: Indiegogo