Jeszcze kilka lat temu bezprzewodowe smart słuchawki typu „truly wireless”, czyli bez jakichkolwiek przewodów, były drogim gadżetem. Dziś segment ten się upowszechnia, a takie modele mają spory udział w segmencie słuchawek, a ich sprzedaż podnosi też ogólną popularyzację wearables. Ceny słuchawek spadają, choć utrzymują się jeszcze na dosyć wysokim poziomie. Będą tanieć, bo azjatyckie firmy wchodzą z dużo niższymi cenami. Xiaomi wprowadziło kilka miesięcy temu AirDots, a teraz podobny model zaoferuje Redmi (należące do chińskiego producenta).

Redmi AirDots - bezprzewodowe słuchawki

Redmi AirDots – budżetowe słuchawki „true wireless”

AirDots od Xiaomi wyceniano na 30$, co już jest naprawdę atrakcyjną ofertą za słuchawki z Bluetooth 5.0. Redmi AirDots mają kosztować połowę tego! Redmi od tego roku jest oddzielną marką (sygnowaną logo „by Xiaomi”) i już nie produkuje tylko smartfonów. Firma dorzuciła dział słuchawek. AirDots wyglądają identycznie do tych od Xiaomi, co nie powinno dziwić. To słuchawki ważące po 4.1 grama (ponoć najmniej na rynku) w dousznej formie. Na obudowie jest dotykowy panel reagujący na gesty, m.in. wywołanie asystenta głosowego (Siri lub Asystenta Google). Z telefonem słuchawki łączą się przez najnowszy BT 5.0, czyli dokładnie tak jak pierwowzór.

Format zestawu jest dobrze znany: dwie słuchawki plus schowek z bankiem energii. Czas pracy na jednym ładowaniu ma wynieść 4 godziny (40 mAh), natomiast w pudełeczku czeka dodatkowe 12h. Niestety nie wiem czym różnią się od AirDots z 2018 roku. Wizualnie są identyczne, a i w środku nie powinny się różnić. Skoro jest asystent to musi być mikrofonik, a jeśli jest rejestracja głosu to całość powinna posiadać też opcję zestawu słuchawkowego. Prawie 100 juanów to trochę ponad 50 zł, czyli bardzo atrakcyjnie kosztowo. Jak będzie z jakością? Oby wystarczająco poprawnie. Wewnątrz są 7.2mm przetworniki.

Redmi AirDots - bezprzewodowe słuchawki

Premiera odbędzie się 9 kwietnia i obejmie na razie tylko Chiny. Jeszcze nie wiadomo czy słuchawki Redmi AirDots pojawią się na innych rynkach. Możliwe, że ewentualna ekspansja mogłaby powtórzyć sukces Mi Bandów, czyli budżetowych trackerów aktywności, dzięki których Xiaomi jest pośród liderów segmentu wearables. Chciałbym, aby udało się przynajmniej osiągnąć efekt oddziaływania na zachodnich rywali, u których cennik jest dużo (DUŻO!) wyższy. Jeśli nie dostaniemy ich w Polsce oficjalnymi kanałami to pozostają sklepy wysyłkowe.

źródło: Xiaomi