Wejście na rynek trackerów aktywności jest dziś bardzo trudny, przynajmniej jeśli chcemy w tym segmencie zarobić porządne pieniądze. Większość bransoletek i sportowych zegarków oferuje bardzo zbliżone funkcje, więc jeśli firma chce się wyróżnić, musi zaoferować coś ekstra. Tutaj, albo kończą się już pomysły, albo próg inwestycji w nowe rozwiązania jest zbyt wysoki. Trzeba kombinować gdzie indziej. Autorzy smartbanda Onitor eksperymentują z własnym systemem wsparcia przy użyciu sensorów aktywności. Czym się odróżniają od reszty gadżetów?

Onitor Track

Onitor Track to bransoletka oraz moduł na klatkę piersiową, które łącznie analizują sytuację użytkownika. Ubieralny zestaw ma służyć do monitorowania naszej sytuacji, pomagając gubić zbędne kilogramy, zwiększać ruch i dbać o ogólny stan zdrowia. Producent zapewnia, że zadbał o precyzję odczytów, odwzorowując formę i kondycję zdrowotną, przekazując spersonalizowane sugestie dla programu treningowego, ogólnego harmonogramu aktywności, a nawet stosowanej diety. Takie połączenie health + fitness dla naszego dobra. Na razie brzmi bardzo podobnie do wielu innych noszonych trackerów.

Dlaczego? Ponieważ sporo konkurentów proponuje spersonalizowane wskazówki odnośnie wartości odżywczych na podstawie zbieranych danych (m.in. pracy serca, którą znajdziemy i w Onitor). Wszystko tkwi w szczegółach. Pomysłodawcy przekonują, że pomogą walczyć z otyłością w bardziej osobisty sposób. Dane fitness i ECG dla analizatora pracy serca mają być oferowane klientom w wieku 30-40 lat, którym nie jest proponowany typowa tryb sportowy, a właśnie dostosowany do ich możliwości. Gadżet ma mobilizować do ruchu w nieco inny sposób niż klasyczna bransoletka. Ma zwiększać świadomość i kierować do trzymania przynajmniej minimalnej formy. Brytyjska firma zauważa, że hardware to tylko jeden element układanki. Ważny jest software. Podobne myślenie widziałem ostatnio na przykładzie punktacji PAI w trackerach Mio.

Onitor Track

W aplikacji na iOS lub Androida dla Onitor Track znajdziemy więc odpowiednie programy do zbijania wagi. Przykładem jest 12-tygodniowy plan, za którym możemy podążać. Oczywiście dostarczając w profilu nasze konkretne informacje. Możemy wyznaczyć cele, sposoby ich osiągania i starać się dotrzymywać kroku wyznaczanym sugestiom. Harmonogram działań ma być dostosowywany indywidualnie. Każde niedostosowanie się do programu będzie natychmiastowo przetwarzane na nowe, tak, jak robi to nawigacja, gdy skręcimy inaczej niż zaproponowano. Przy okazji apka będzie przeliczała wszystkie dni, a my możemy wprowadzać dodatkowe dane, które uważamy za wpływające na analizy. Algorytmy obliczające wysiłek są raczej typowe, ale zbierając odczyty z klatki piersiowej mają gwarantować większą dokładność.

Spokojnie do całej analizy możemy włączyć intensywniejszy ruch, czyli typowy trening sportowy. Onitor nie jest kierowany do seniorów. To też tracker fitness ze wszystkimi standardowymi opcjami. Są strefy wysiłku i wsparcie audio podczas ruchu. Dużo mocniej niż w innych bransoletkach Onitor naciska na stosowane diety. System przypomina tutaj (wraz z resztą opisanych funkcji) doradcę/trenera, który pomaga nam na siłowni w dostosowaniu konkretów. Takie porównanie ma pewnie usprawiedliwić strategię producenta, która zmusza do opłacania abonamentu. To akurat mniej fajna informacja na temat kompletu Onitor Track. Jak widać, projekt jest nieco inny od reszty, ale nie jakiś specjalnie wyjątkowy.

źródło: Onitor