Co bezprzewodowy głośnik to nowa propozycja, mająca zachęcić klienta do zakupu. A to wodoszczelność z opcją unoszenia się na wodzie, a to bateria słoneczna na wierzchu, a to wariant pod prysznic, model zasilany płomieniem, czy hybryda z LEDową lampą. Kończą się pomysły? Nic z tych rzeczy. Kolei na lewitującą wersję głośnika, a co?! Gadżet pełną gębą. Om/One skonstruowano tak, by ta grająca część unosiła się w powietrzu. Nie będzie to miało raczej znaczenia pod względem poprawy jakości. Dodaj efektowności naszym imprezom. Oczywiście cały czas mowa o głośniczkach na Bluetooth, które sparujemy np. ze smartfonem lub tabletem.

Cała „magia” opiera się o sprawy magnetyczne. Głośnik w kształcie kuli będzie sobie wisiał w pewnej wysokości nad stacją i grał ulubioną muzykę. Podstawka dodaje tylko efektu lewitacji, samą kulkę możemy zabrać ze sobą wszędzie, gdyż ten element jest bezprzewodowy i zachowa się jak przenośny głośniczek. Ostatnio w produktach tego typu nie brakuje wbudowanego mikrofoniku, dzięki czemu model służy także jak zestaw głośnomówiący do rozmów telefonicznych. Om/One wziął udział nawet w kampanii crowdfundingowej i zebrał już wymagane środki na potrzeby masowej produkcji.

Om potrafi wytrzymać do 15 godzin na jednym ładowaniu i wykorzystuje do łączności Bluetooth w wersji 4.0. Oczywiście nie zabraknie kolorystycznych wariantów. Oprócz czarnego i białego, firma wprowadzi na rynek także wersję disco, czyli tą przypominającą podwieszaną kulę odbijającą światło. Taka wersja zrobi na imprezowiczach duże wrażenie! Ten trzeci będzie jednak droższa. Normalny model wyceniono na 179 dolarów w wersji przedsprzedażowej, natomiast balangowa kula to wydatek niemal 300$.

Wejście z wersją finalną jest planowane na koniec roku. Zapomniałem dodać, że producent chwali się, że Om/One jest pierwszym na świecie lewitującym, bezprzewodowym głośniczkiem – jakby ktoś się nie domyślał. Poniżej prezentacja video, gdzie zobaczycie jak głośniczek wisi i obraca się w powietrzu:

źródło: omone.com