Ubieralne technologie otworzyły twórcom pole do większych eksperymentów z elektronicznymi gadżetami. Tworzonych jest znacznie więcej nietypowych propozycji, których wcześniej zrealizować się nie dało. Sporo uwagi poświęca się urządzeniom do monitorowania lokalizacji, czyli zwiększania bezpieczeństwa. Lotus to kolejny projekt, który skupia się właśnie na tych aspektach. To tzw. panic button w wersji smart. Otrzymał więcej zadań niż typowe przyciski SOS. Co potrafi i czy w ogóle dodatkowe opcje będą przydatne?

Lotus panic button SOS

Moduł mocowany do ubrania, jak już ma na nas wisieć, powinien mieć do dyspozycji więcej funkcji niż tylko dyskretne alarmowanie najbliższych o zagrożeniu. Kanadyjski start-up przygotował zdalny pilocik do naszego smartfona, dzięki czemu obsługa telefonu jest szybsza, a więc i aktywacja trybu ochrony znacznie łatwiejsza. Lotus ma format przypinki, ale można go nosić także na szyi, nadgarstku i z wieloma innymi akcesoriami. Moim zdaniem mógłby być nieco bardziej kompaktowy. Łączy się z iPhonem (z pewnymi ograniczeniami) lub Androidem i umożliwia prowadzenie rozmów (taki rodzaj zestawu słuchawkowego), kontrolowanie telefonu asystentem głosowym (czy korzystać z Siri lub Google Asystenta w dowolny sposób), ale też szybkie nawiązywanie pomocy.

To taki ubieralny pilocik, mikrofonik, mini smart głośniczek oraz przycisk SOS w jednym. Bardziej rozbudowana propozycja kilku funkcji w jednym urządzonku. Ta ostatnia jest najważniejsza, choć pewnie będzie używana najrzadziej (oby).  W zestawie oczywiście aplikacja. Połączenie Bluetooth daje szansę na natychmiastowe uruchomienie trybu rejestracji otoczenia, m.in. nagrywania obrazu z obu kamerek telefonu, nasłuch dźwięku, czy zapis położenia. Te informacje są przesyłane do piątki najbliższych osób z listy kontaktów. Historia zapisu zwana “journey” jest przechowywana przez 24 godziny i jest bezpłatna, ale już powyżej doby trzeba uruchomić serwisem premium (tutaj audio i obraz jest trzymany na serwerach przez 3 miesiące i kosztuje prawie 6$ za miesiąc). Teoretycznie mikrofniku można też używać jako poręcznego dyktafonu. To też tryb rozszerzający zakres funkcji, zachęcający do zainteresowania się gadżetem.

Lotus SOS

Wszystkie logi można pobrać, by mieć dowody przy ewentualnych nieprzyjemnych sytuacjach. Dźwięk jest synchronizowany z video z obu aparatów telefonu, czyli mamy nagrania z dwóch perspektyw (oczywiście jeśli smartfon nie jest schowany do kieszeni). Jak zwykle najgorzej wypada w takich sytuacjach bateryjka, choć w sumie nie jest aż tak źle. Rozmowy można prowadzić przez 5 godzin, a specjalna ładowarka może doładowywać akumulatorek do maks 42 godzin. Trzeba ją jednak mieć przy sobie – przypomina schowki na bezprzewodowe słuchawki. Lotus wygląda mi na pewnego rodzaju modyfikację rozwiązań do lifeloggingu, ale bez kamerki. Przydałaby się obiektywik nagrywający z perspektywy pierwszej osoby, ale wtedy czas pracy byłby znacznie krótszy. Seam Voice postanowiło przekierować te zadania na nasz telefon. Generalnie koncepcja nie jest nowa, a bardzo podobnych wynalazków teraz przybywa. Połączenie tego z asystentem głosowym jest fajnym pomysłem. Trendy. Jest potencjał, ale to nie jest jeszcze ta generacja, na którą czekamy. Potrzeba lepszej miniaturyzacji i czasu, by wdrożyć przyjaźniejszą formę. Moim zdaniem aplikacja na smartwatche mogłaby spełnić tę samą rolę, a też zegarek też jest do dyspozycji z wygodnego miejsca i ma niemal identyczne parametry (do tego ekranik). Tego typu modułów będzie przybywać, ponieważ niestety do ataków dochodzi znacznie częściej niż kiedyś, co jest oczywiście spowodowane starciem różnie postrzeganych kultur.