Wierzcie mi, że obecnie powstaje tak dużo ubieralnych zabawek na rękę, że trudno o coś oryginalnego. Na szczęście co pewien czas pojawiają się bardzo udane stylistycznie projekty, starające się odejść od schematu. Na porządną bransoletkę od Lenovo trzeba było sporo czekać, bo to co widziałem wcześniej nie należało do zbyt wyróżniających się modeli. Projektanci chyba się spisali, bo produkt może się podobać. E-ink to obecnie jedna z fajniejszych opcji dla elektronicznych gadżetów, a już zwłaszcza dla tych, które mają oszczędnie obchodzić się baterią. Nadal jest to efektowna opcja, a do tego, jak widać, pasująca bardzo do naręcznych propozycji.

vibe-band

Lenovo Vibe Band VB10 to niedroga hybryda smart watcha i trackera fitness. Nie nazwałbym tego pełnoprawnym inteligentnym zegarkiem, a także wystarczającą sportową bransoletką, ale umiejętnie połączone cechy obu i przyciągająca oko forma są w stanie zachęcić wielu klientów. E-papierowy wyświetlacz to aż siedmiodniowe działanie i to non-stop aktywnego panelu. Sprawdzi się idealnie jako tarcza zegarka (tych jest do wyboru kilka: od „analogowych” po cyfrowe), a przy okazji pokaże powiadomienia. Układ wyświetlacza jest podłużny, więc zbyt wiele nie pokaże (ale potrafi wyświetlić do 200 znaków w treści), za to na ręce będzie się prezentować elegancko. Ma 1.43 cala i niezłą gęstość pikseli: 200.

Sam pasek jest też oryginalnie mocowany – schludnie i ładnie, a do tego z czegoś co przypomina skórę. Notyfikacje trafią ze sparowanego przez Bluetooth 4.0 smartfona z iOS lub Androidem. Kolorystyka jest klasyczna. Dostępnych będzie trio propozycji, a każda na swój sposób poudaje nieco element biżuterii lub ozdobę. Vibe Bandy wyglądają na bardziej damskie, choć niekoniecznie (czarny wariant np.). Są chyba bezpośrednim rywalem dla Sony SmartBand Talk, który ma podobny profil i ekran typu e-ink. Lenovo proponuje klientom dzisiejszy standard opcji fitness, czyli zliczanie kroków, kalorii, ale i analizę wypoczynku.

Dobrze jest też dodać, że obudowa jest wodoszczelna (do 1 metra i 30 min), choć to powoli już pewna norma wśród fitnessowych gadżetów. Pisałem na początku, że bransoletka będzie niedroga. Lenovo wyceniło ją na niecałe 90 dolarów. Ma zadebiutować dopiero w kwietniu 2015 roku. Dlaczego tak tanio? Chyba głównie z powodów niezbyt zaawansowanych możliwości, ale na tyle wystarczających, że wraz niewysoką ceną i elegancją, znajdzie odpowiednich klientów. Często są to osoby, które nie mają nic wspólnego z aktywnością, ale zakup urządzenia nagle motywuje ich do większej ruchliwości (przynajmniej na początku). Opłata za sportowy model nie sprawia też wyrzutów sumienia, bo w końcu produkt jest też zegarkiem i do czegoś się przyda.

źródło: Lenovo.com