Jawbone UP to jeden z ubieralnych gadżetów śledzących naszą aktywność. Pierwszy model na rynku pojawił się już w 2011 roku. Do tej pory jego budowa wymagała fizycznego podłączenia wynalazku by go  zsynchronizować. Najnowsza generacja bransoletki to UP24, która w końcu daje użytkownikowi bezprzewodowe możliwości. To ważne, gdyż segment sportowych dodatków to praktycznie samego tego typu gadżety, więc przewodowy charakter powodował niekonkurencyjność. Od dziś w sprzedaży jest edycja Bluetooth, pozwalająca synchronizować urządzenia bezprzewodowo.

Stylistycznie, UP i UP24 są identyczne. Ciężko byłoby je nawet odróżnić. Zmieniło się lekko wzornictwo na bransoletce. Dodanie bezprzewodowego modułu oznacza, że bateria sprzęciku wytrzyma trochę krócej od starszego brata. UP proponował 10 dni pracy na jednym ładowaniu, a najnowszy model zszedł do jednego tygodnia działania, co i tak jest bardzo dobrym rezultatem. Do połączenia wykorzystano energooszczędny moduł Bluetooth 4.0. Nowy Jawbone wciąż posiada jeden porcik, ale posłuży on tylko do ładowania akumulatorka. Tym razem jednak port audio jack został odchudzony z 3,5 do 2,5 mm.

UP24 otrzymał wsparcie urządzeń z iOS, ale współpraca z Androidem jest w trakcie prac. Ma to związek z trochę rozlazłym systemem, który jest platformą dla bardzo wielu smartfonów, inaczej niż w przypadku stałego środowiska Apple dla kilku modeli. Jawbone UP24 został wyceniony na 149 dolarów i będzie w sprzedaży obok poprzednika, który kosztuje 129 dolarów. Będzie dostępny w dwóch kolorach: czarnym ( onyx) i pomarańczowym (persimmon). Ci, którzy liczyli na dodanie jakiegoś niewielkiego ekraniku w nowej wersji odpowiadają producenci: „po co, skoro i tak w kieszeni nosimy smartfon”.

Wraz z wprowadzeniem do sprzedaży nowego produktu, odświeżono także dedykowaną aplikację mobilną. UP w wersji 3.0 pozwala wykorzystać bezprzewodowe połączenie i tym razem mamy wgląd w zsynchronizowane dane cały czas. Gadżet fitness mierzy sporo aktywności, tym razem jeśli będziemy blisko osiągnięcia jakiegoś celu, który sobie wyznaczyliśmy, aplikacja wyśle powiadomienie i będziemy mogli odczytać je na ekranie telefonu. Podobnie, jeśli będziemy wykorzystywać Jawbone w trakcie snu, zaraz po przebudzeniu otrzymamy wiadomość na smartfon z informacją o jego długości.

W apce sprawdzimy żywotność baterii, ustawimy alarm. Program został zaktualizowany również o kilka dodatków dla posiadaczy starszego modelu. Wróćmy jeszcze do hardware’u. Jawbone wciąż jest ogumowany, stwarzając wrażenie bardzo giętkiego, lekkiego, naręcznego sprzętu. W ofercie znajdują się trzy wielkości bransoletki dla różnych nadgarstków. Musimy także pamiętać, że Jawbone nie jest do końca wodoodporny. Nadal ubieralne narzędzie służy do tego, do czego było stworzone już w poprzednich wersjach. Zlicza kalorie, kroki itp. Można go ustawić w konkretnych trybach (np. w trakcie treningu siłowego, na rowerku stacjonarnym, czy podczas yogi). Lekkie wibracje pozwalają na informowanie o niektórych danych i wybudzanie nas ze snu.

Nadal możemy powiązać użycie narzędzia z innymi aplikacjami. Jedną z ciekawszych jest IFTTT. Jest to program do automatyzowania i wiązania akcji, w przypadku Jawbone można np. połączyć wybudzenie z uruchomieniem konkretnych aplikacji z Google Docs lub Evernote, ale i włączenie zdalnie uruchamianego ze smartfona akcesorium, np. radio, czy ekspres do kawy. Program potrafi dużo więcej, ale o tym zapraszam do wpisu na jego temat, gdzie poczytacie o komunikacji i automatyzacji ze sprzętem domowym, oświetlenie itp.

źródło: jawbone.com, AppStore