Gdy powstawały pierwsze 360-stopniowe kamerki ich konstrukcje były przeważnie okrągłe i służyły do rzucania. Takie wieloobiektywowe piłki w nowym formacie fotograficznym. Potem gadżety te uproszczono do dwóch rybich oczek, które sklejały półsferyczne kadry w jedną „bańkę”. Zapomniano o podniebnej formie, a jedyną szansą na rejestrację panoram w sferze z powietrza pozostały drony. Insta360 One X to nowa odmiana kamerki we współczesnej wersji, ale z trybem przelotowym! Producent wydaje coraz to nowsze gadżety z sekcji kamer 360 i pretenduje do pozycji lidera. Muszę przyznać, że firmie się to udaje, a ona sama określa nowy wyrób jako „killera” GoPro Hero7.

Insta360 ONE X

Najnowszy Insta360 One X to ulepszona odmiana kamerki One, co zresztą wskazano chyba w nazwie. Udoskonalenia są w wewnątrz konstrukcji oraz sofcie, ale najbardziej efektowne wydaje się nowe akcesorium do wprowadzania kamerki w fazę lotu. Moduł Drifter przypomina rakiety Nerf, pozwalające bezpiecznie obsadzić urządzenie Insta360 w „lotce” i uzyskać nowe, bardzo ciekawe ujęcia z nowej perspektywy. Uchwyt dla kamerki VR ma ulepszyć ostateczny efekt nagrania, wprowadzając je na nowy, atrakcyjny poziom. Urządzonko jest wystarczająco kompaktowe, by nawet z przystawką łatwo je transportować i używać gdzie nam wygodniej.

Kamera ma w sobie mini ekranik do przełączania trybów, których stale przybywa. Bateria jest wyjmowana, a więc z opcją szybkiej gotowości do kolejnej pracy. Do tego transmisja 5.8GHz 802.11ac WiFi to bardzo szybki transfer i dostęp do podglądu i nagrań z poziomu mobilnych urządzeń z aplikacjami na iOS lub Androida. System nagrywa obraz w 5.7K, ale o wiele płynniej będzie przy niższych rozdzielczościach (3K da 100 fps). Wymaga to szybkich kart microSD, a te na szczęście już powstają w adekwatnych parametrach. Gadżet ma sporo akcesoriów, m.in. obudowy chroniące przez wodą, czy mocowania na nadgarstek. To kamerka akcji, więc mnogość dodatków jest niezbędna.

Sensor dla zdjęć sferycznych obniżono z 24 do 18 megapikseli, ale sub-piksele są większe, więc osiągniemy lepszą jakość obrazu. Na co jeszcze zwraca swoją uwagę nowa generacja? Bonusem jest wsparcie HDR, a także tryb zapisu w RAW. Nie zapominajmy jeszcze o zaawansowanej, wielokierunkowej  stabilizacji FlowState, które wszystkie razem faktycznie mogą zaoferować sporo funkcji. Podałem już najważniejsze parametry hardware’u. Czas na software, czyli pomysłowe wykorzystanie zastosowanych rozwiązań.

Tricki sprawiają, że kamerka ma sporo możliwości uzyskiwania nietypowych ujęć, np. Drift Shotów w lotce Drifter, przypominających „Bullet Time” z Matrixa, czyli slow-motion w obrotowym stylu (podczas lotu). Tego też trzeba się nauczyć, bo to całkiem nowy sposób uzyskiwania materiałów. Nie będziemy musieli inwestować w drona do niskich pułapów i krótkich filmików (raczej do miksów), ale w razie czego podpięcie do coptera jest jak najbardziej możliwe. Sporo pomocy uzyskamy z rotacyjnej stabilizacji na podstawie sensorów. Wyniki przypominają lub nawet przewyższają fizyczne gimbale, a już na pewno HyperSmooth w nowych GoPro. Te bajery przydadzą się do tworzenia tzw. hyperlapse’ów (z wycinką z 360 formatu). Postprodukcja została ulepszona, m.in. od strony stawień centrowania zapisu.

Ciekawym rozszerzeniem dla One X jest smart pilot dla GPS, pozwalający nagrywać ujęcia w korelacji z lokalizacją. Z kolei inna przystawka posłuży do ładowania dwóch baterii, dzięki czemu kończąca się energia nie powinna powstrzymać przed kolejnym nagrywaniem. Pomyślano chyba praktycznie o wszystkim. Trochę dziwnie porównywać ten sprzęt z GoPro, bo tej Insta360 w tradycyjnym formacie nie pokona, ale już zakresem opcji wygrywa. One X na kijku jest w stanie nagrać film z usunięciem go z kadru, a to sprawia, jakbyśmy byli nagrywani przez osobistego operatora, a rejestrujemy wszystko samodzielnie. Tego GoPro nie potrafi.

Insta360 One X wyceniono na 399 dolarów, a więc całkiem OK. Czy to poważny sprzęt, czy zabawka? Za wcześnie oceniać. Kamerka ma spory potencjał, trochę ograniczeń wynikających z gabarytów, ale też sporo sztuczek software’owych, by przyciągnąć amatorów nietypowych nagrań, którzy lubią później obrabiać materiały i wydobywać z nich więcej niż zaoferuje jeden obiektyw. Dodam tu, że tego też trzeba się nauczyć. Funkcja SmartTrack umożliwi śledzenie obiektu, by wszystko ułatwić, ale manualnie też uzyskamy podobne zmiany punktu obserwacji w rejestrowanej sferze. Przykłady takich prac widać na załączonym video:

źródło: Insta360.com