Określenie „mobilny” dla głośnika to pojęcie względne. Bezprzewodowy sprzęcik grający, komunikujący się na przykład z naszym smartfonem, to wygodny gadżet jeśli lubimy słuchać muzyki głośno i w większej grupie. Dzisiejsze modele są naprawdę nieduże i pozwalają zabrać głośniczek ze sobą niemal wszędzie, a że mamy także bibliotekę ulubionych kawałków w kieszeni, to można zrobić sobie piknik w parku także z ulubioną stacją radiową. Modele bardziej ergonomiczne można zawiesić na sobie podczas spaceru lub dłuższej pieszej wyprawy i też specjalnie nie odczujemy ich ciężaru. iFrogz Tadpole to dopiero miniaturowy wariant – jest tak niewielki, że możemy go nawet umieścić na czapce z daszkiem…

iFrogz Tadpole można nawet nazwać micro głośniczkiem. Ma wielkość breloczka i tak też można go ze sobą nosić. Ułatwieniem jest dodany do zestawu uchwyt. Głośnik wręcz ubierzemy. Można zaczepić go przy pasku, na wspomnianej bejsbolówce, czy zawiesić na szelce od plecaka w trakcie wspinaczki. Oczywiście niewielkie wymiary łączą się też z jakością. Nie możemy żądać od chyba najmniejszego na świecie, bezprzewodowego sprzętu grającego, by płynęły z niego nienaganne dźwięki. Waży też tyle co nic. Jest po prostu bardzo praktyczną miniaturką dla młodych fanów jazdy na desce, ale i lubujących się w odsluchu wszędzie tam gdzie poniosą nas nogi.

Również jazda w długie trasy na jednośladzie, to dobry moment by zawiesić Tadpole na kierownicy roweru. Jego niewielki i mobilny charakter nie ograniczy nas praktycznie wcale. Jedynym takim będzie czas pracy akumulatorka. Pojemność 200 mAh powinna wystarczyć na dwie godziny ciągłego streamingu audio z naszego smartfona. Na obudowie jest tradycyjne już złącze microUSB, więc w razie czego doładujemy szybko bateryjkę (o ile nosimy ze sobą podręczny bank energii). Model wykorzystuje standard Bluetooth w wersji 3.0, co oznacza, że zasięg będzie łączył się nawet do 100 metrów. Przydatne, gdy telefon odkładamy na bok, a sami aktywnie spędzamy czas (np. wizyta w skateparku).

Wrócę jeszcze do możliwości audio. W niewielkiej obudowie znalazł się watowy głośniczek, co oznacza, iż sprzęcik lepiej nosić bliżej ucha – choć nie zalecam robić z niego kolczyka ;). Gadżecik wyceniono na niecałe 20 euro.

źródło: zagg.com