Honor FlyPods

Bezprzewodowe słuchawki w postaci „pchełek” zaczynają trafiać do ofert niemal wszystkich większych producentów elektroniki na rynku. Po sukcesie AirPods od Apple ten trend jeszcze przyspieszył. Część marek nawet się nie cacka z projektowaniem odmiennego wyglądu swojego wyrobu i wręcz klonuje lidera sekcji. Honor FlyPods to idealny tego przykład, co potwierdza też jeden z członów nazwy. Czy azjatyckie firmy nie mogą nawet wykombinować własnego nazewnictwa dla gadżetu?

Honor FlyPods zaprezentowano razem z nowym smartwatchem Watch Magic i flagowym smartfonem Magic 2. Myślę, że nie przypadkowo, bo łączność Bluetooth 5.0 i sparowanie z tymi urządzeniami pozwoli na słuchanie muzyki, ale też wykorzystanie asystenta głosowego (Honor zaproponował swojego własnego pomocnika YOYO, ale nie powinno być problemu z wywołaniem tych globalny). Wearable ma dokładnie ten sam zakres funkcji co większość podobnych modeli oraz jakość najnowszego protokołu łączności. BT 5.0 wcale nie jest jeszcze tu standardem, choć powinien. Pod tym względem słuchawki mają przewagę nad niektórymi konkurentami. Przypomnę, że dzięki piątej generacji zasięg jest większy, transfer wyższy i szybszy, a i bateria popracuje dłużej. Oczywiście dźwięk jest stereo.

Honor FlyPods

Od AirPods różnią się nie tylko bogatszą paletą barw, ale też LEDowym pierścieniem.  Posłuży do informowania o stanie sparowania, poziomie baterii i aktywności. Generalnie przyda się przed obsadzeniem w uszach, bo później i tak nic nie widzimy. Nie trzeba bazować na aplikacji, by zorientować się co dzieje się w danej sytuacji z naszymi słuchawkami. Zauważyłem inne podobieństwo ze słuchawkami Apple. To automatyczne parowanie w bliskim kontakcie ze smartfonem. FlyPody trzeba tylko połączyć pierwszym razem według dłuższej procedury.

Na wstającym z ucha moduliku jest dotykowy panel, by możliwe było szybkie nawigowanie, np. odbieranie połączeń, czy przełączanie piosenek w odtwarzaczu (oprócz poleceń asystenta). Obudowa z certyfikatem IP54 ma uchronić przed wodą, ale głównie potem i deszczem. Warto jeszcze zauważyć, że w ofercie producenta pojawi się jeszcze druga odmiana słuchawek – FlyPods Pro, czyli bardziej zaawansowana edycja. Ten model wygląda trochę jak FreeBuds 2 Pro od Huawei, którego nie pokazano wraz z serią telefonów Mate 20. Ma wbudowanego asystenta, ale też technologię BoneID, czyli rozpoznawania użytkownika po wzorcu dźwięku rozchodzącego się po kościach (dla obu słuchawek) w kombinacji z identyfikacją głosu. Ma to posłużyć do logowania się do telefonu. Rozszerzeniem będzie to też płatność (WeChat i AliPay, czyli głównie użytek chiński) przez komendy głosowe. No to jest hearable!

Honor FlyPods

Słuchawki wytrzymają tylko 2,5-3 godziny ciągłej rozmowy (jako zestaw słuchawkowy), a w standby 15h. W transporterze bank energii ma jednak 20 dodatkowych godzin, więc w trakcie przewożenia akumulatorek się uzupełni i nie odczujemy problemów z baterią (o pojemności 420mAh). Pudełeczko uzupełnimy na dwa sposoby: przewodowo przez port USB-C lub bezprzewodowo przez Qi. Tutaj też widzę przewagę nad wieloma innymi modelami tego typu. Nawet Apple jeszcze nie wprowadziło indukcyjnego etui, no ale jak nie radzi sobie nawet z matą Qi… Słuchawki Honora są oczywiście niedrogie. Model podstawowy FlyPods wyceniono na ok. 115$, natomiast FlyPods Pro są droższe o jakieś 30$.

źródło: Honor