Hapbeat

Coraz częściej widuje wśród nowych, start-upowych projektów rozwiązania haptyczne, bardziej imersyjne. To nowe słowa, których znaczenia jeszcze nie docenia sporo z nas (nie mają nawet zbyt dobrze brzmiących polskich odpowiedników w nazewnictwie, więc wybaczcie ich stosowanie – idę na łatwiznę). Nowe aplikacje oraz technologie rozszerzające pole widzenia, sprawiają, że do obrazu i/lub dźwięku dołączają dodatkowe moduły. Hapbeat to jedna z takich propozycji. W tym wypadku rozszerzająca zakres odbierania muzyki.

Nie jest to pierwszy wyrób wearable, który na tapetę bierze lepsze brzmienie poprzez wzbogacenie audio wibracjami. Pisałem na blogu już o kilku fajnych wynalazków z tego niszowego jeszcze obszaru. Hapbeat działa podobnie, a swój potencjał proponuje w ubieralnym systemie, który doczepimy do ciała. Ma zapewnić dodatkowe wrażenia i jeszcze ciekawszy odbiór ulubionych kawałków. Autorzy porównują funkcje do koncertowych efektów. Myślę, że każdy z nas czuje różnicę podczas występów na żywo z odpowiednio mocnym i dobrze ustawionym (słowo klucz) nagłośnieniem.

Hapbeat

Dosyć sporawy, ale jednak w miarę kompaktowy gadżet przypomina wielkością walkmany. Jest dodatkowym balastem, ale być może wartym noszenia. Trzeba ocenić wibracyjne efekty, by ostatecznie to stwierdzić. Hapbeat jest w zasadzie połączeniem wearable oraz przenośnego „głośnika”, przemieniającego sygnał audio w wibracje. Mamy więc poczuć muzę bezpośrednio na sobie. Wyrób ma skupiać się na muzyce, ale nie ogranicza się jedynie do niej. W planach jest wsparcie aplikacji VR, gdzie wibracje mają dodatkowe znaczenie, a także przy odbiorze filmów.

Produkt nie waży dużo, bo jest przecież ubieralną „zabawką”. Bateria ma wystarczyć na ok. pięć godzin ciągłego działania, czyli wystarczająco długo (pamiętajmy, że wewnątrz działają dwa motorki, więc zużywają pewnie sporo energii). Spokojnie połączymy go ze smartfonem, gdzie dźwięki są synchronizowane z wibracjami. Dźwięki z naszej telefonicznej biblioteki muzycznej. Prototyp zbiera aktualnie fundusze na Kickstarterze, więc jeśli uda mu się zebrać środki to zadebiutuje pod koniec roku. W finalnej wersji, zależnie od zebranych pieniędzy, produkt może mieć lepsze parametry.

źródło: Kickstarter