Kamerki akcji, czy ogólnie warianty mobilnych aparacików, są coraz to mniejsze. Taka jest kolej rzeczy w technologiach. Wszystko ulega miniaturyzacji. Widać to na przykładzie smartfonów, gdzie kamerki są coraz lepsze, ale mieszczone w coraz smuklejszych obudowach. Powoli możliwości się kończą (patrz wystające aparaty w iPhone’ach lub Samsungach), ale jest za to inna droga. Można je „wyciągnąć” w tej samej postaci z telefonu jako podzespół i dostarczyć klientowi w nietypowej formie. Pamiętacie HTC Re Camerę? Ma bardzo fajny, nietypowy kształt. Na Indiegogo znalazłem jeszcze dziwniejszy projekt. Flex CAM PIC to model sprytnie zaprojektowany. Jest jednocześnie aparatem, ale i giętkim mocowaniem, dającym mnóstwo nowych możliwości.

Obecne generacji kamerek akcji skupiają się bardzo na mocowaniu. Wszystko po to, by użytkownik miał jak najszerszy wachlarz montażu. Czy to do kasku, pojazdu, czy ubrania lub wyposażenia sportowego. Flex Cam ma wyposażyć nas w średni aparacik, ale o zdecydowanie większych możliwościach niż ten wbudowany w smartfon. Nie chodzi o jakość, ale o dostępne opcje wykorzystania nietypowej konstrukcji. PIC na jednym końcu ma „oko” do patrzenia i obserwacji, a swój długi kształt może wykorzystać jak wąż, który owija się wokół gałęzi. Tak zresztą mocowana może być do kierownicy roweru (obrazek z zamocowaniem na nodze jest jeszcze bardziej oryginalny).

Jak widać, można ją nawet „ubrać”. Przy okazji producent zadbał o estetykę i fajną stylistykę. Kamerka przypomina jednookiego wężyka. Autorzy zapewniają, że budowa giętkiego przewodu daje ogrom ustawień i ten potencjał jest w zasadzie nieograniczony. Może to określenie na wyrost, ale mocowań jest naprawdę sporo. No i można ją schować do każdej kieszeni bez żadnego problemu. Obudowa ma być też wodoszczelna, a certyfikat ma gwarantować standardowe opcje zanurzenia do jednego metra na około pół godziny. Na drugim końcu mamy otrzymać złącze USB, co ma pozwolić na wykorzystanie opcji OTG, czyli szybkiego transferu danych do kompatybilnych smartfonów.

Na szczęście jest też łączność Bluetooth, która dam nam możliwości komunikacji ze specjalnie przygotowaną aplikacją mobilną na smartfony i tablety. Konkretnie z platformami iOS oraz Android. Pozwoli to na ustawienia, czy zdalną obsługę. Na drugim końcu PICa jest też przycisk, więc sprzęcik jest też gotowy do ręcznego wyzwalania migawki. Flex Cam można też potraktować jak krótszy kijaszek do selfiaków. Ostatnio bardzo popularny – tak bardzo, że aż zakazywany w niektórych miejscach. Trzeba teraz przejść do jakości wykonywanych zdjęć i kręconych filmów. Pod względem jakości nie będzie tutaj konkurencji z GoPro i jego rywalami. To 5-megapikselowy sensor mogący nagrywać w jakości 720p i 30 klatkach. Bardzo standardowo, ale poniekąd wystarczająco.

Obiektywik ma za to 124-stopniowy kąt widzenia, a materiały nim wykonane może przechowywać na wewnętrznej pamięci 16 GB. Ograniczone wymiary to i ograniczona pojemność akumulatorka. Tylko godzina pracy na jednym ładowaniu to stanowczo za mało. Jeśli nosimy ze sobą jakiś mini bank energii, to szybko PICa zasilimy. W kwestiach kolorystyki jest na bogato. Spora paleta barw, ale i wyglądu „główek”. Postarano się je nawet ponazywać. Wśród modeli jest na przykład „Frank”, czy „Paul”, który przypomina nieco Mike’a Wazowskiego z Potworów i spółki. Zresztą wszystkie kamerki tworzą rodzinkę potworków rodem z animacji. Producent zapewnia też, że postara się rozszerzać ofertę modeli i to we współpracy ze znanymi markami. Możemy się spodziewać wariantów z Myszką Miki – jeśli Disney wyrazi zainteresowanie. Cenowo ma być ciekawie. Za podstawowy wariant zapłacimy ok. 80 dolarów. Za charaktery już stówkę.

źródło: Indiegogo