Największa wada inteligentnych zegarków? 90 na 100 osób powie pewnie, że krótka żywotność baterii. To zjawisko powszechne. Im więcej korzystamy ze smartwatcha, tym szybciej się rozładowuje (co logiczne), a developerzy systemów starają się projektować je tak, by korzystanie z aplikacji było okazjonalne. Na dłuższą metę tak się jednak nie da. Naręczna elektronika będzie w coraz większym użytku, więc pojemność bateryjek musi rosnąć lub pobór energii słabnąć. Niektórzy przygotowują dodatkowe mini banki energii dla zegarków i mieszczą je w paskach. Jest alternatywa, która może zmienić cały rynek noszonych wynalazków. Chodzi o system ładowania kinetycznego, czyli w trakcie ruchu.

Element 1 jest jednym z pierwszych inteligentnych zegarków, które chce zaproponować nam pobór energii metodą kinetyczną. Właśnie ruszyła kampania na Indiegogo, w której można wspierać projekt. Co oznacza taka metoda ładowania? Nie trzeba będzie w ogóle zdejmować sprzętu z ręki, o ile tylko jesteśmy aktywni ruchowo. Kiedyś na blogu opisywałem ładowarkę z bankiem energii, którą można zasilić energią z naszego ruchu. Teraz rozwiązanie będzie integrowane bezpośrednio ze smartwatchem. Element 1 będzie modelem o okrągłym wyświetlaczu i z Androidem na pokładzie (nie Wear). Ma zaoferować powiadomienia, mapki Google, przypomnienia z kalendarzem oraz info o nadchodzących połączeniach.

Możliwości nie ma może zbyt wiele, ale bije na głowę kwestie energii u reszty rywali. Skoro ruch jest ważną częścią tego modelu, to autorzy nie omieszkali połączyć tego z funkcjami fitness. Zegarek będzie przy okazji sportowym trackerem, który zmierzy kroki i resztę parametrów, w tym pracę naszego serca (nie skonkretyzowano jednak informacji na temat sensorów). Element 1 będzie kompatybilny ze wszystkimi trzema mobilnymi systemami operacyjnymi, co bardzo ucieszy wielu potencjalnych klientów. iOS, Android i Windows Phone to bardzo szeroka baza użytkowników. Na pokładzie znajdziemy 2 GB na dane, a głównie muzykę. Oczywiście będziemy mogli ją kontrolować z poziomu naręcznego ekranika.

Wyświetlacz jest standardowej wielkości 1.33 cala i rozdzielczości 240 x 240 pikseli. Ze smartfonami połączymy się przez Bluetooth i Wi-Fi (o tym to już nawet nie trzeba pisać). Teraz nieco o designie. Sprzęcik będzie dostępny w czterech kolorach. W dwóch klasycznych (biały lub czarny) i dwóch bardziej jaskrawych. Bateria z opcją ładowania kinetycznego to przy okazji oszczędności dla naszego portfela, ale i środowiska. Na papierze wszystko wygląda całkiem apetycznie. Na razie to jednak koncept z kampanii typu crowdfunding, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość. Gotowy wyrób ma pojawić się w grudniu, więc specjalnie długo czekać nie będziemy.

źródło: Indiegogo