Wiecie co najczęściej ginie w akademikach? Jedzenie 😀 Biedni studenci podkradają sobie żarełko ze wspólnej lodówki – głód jest silniejszy 😉 Potem oczywiście nie wiadomo kto, co i jak. Może trzeba złapać na gorącym uczynku? W ogóle są rzeczy, których nie chcemy aby dotykały obce ręce. Mam tutaj także na myśli prywatność w kręgach rodzinnych lub znajomych. Ludzie lubią być wścibscy lub po prostu nie szanują czyjegoś prawa do własności. Jak zwykle u mnie na blogu znajdzie się jakaś rada wykorzystująca do tego mobilne technologie. Don’t Move! To angielskie „nie ruszaj!”, ale i nazwa nowego gadżetu prosto z Indiegogo.

Niewielki gadżecik to po prostu najzwyczajniejszy w świecie sensor ruchu, który reaguje na poruszenie i jedyne co robi to wysyła nam na smartfon powiadomienie. Jeśli ktoś nei ruszył go przypadkiem, to jedyną opcją poruszenia może być ktoś obcy. Ktoś kto uważa, że nie wiadomo dlaczego, ma prawo do dotykania nie swoich rzeczy. I pal licho jeśli to tylko dotyk, gorzej jeśli komuś przyszło to głowy „pożyczenie” naszej przynależności. Don’t Move nie uchroni nas przed złodziejaszkami, raczej sprawi, że otoczenie zrozumie aluzję. Modulik można jednak przyczepić także na drzwiach czy oknie i wtedy stanie się rodzaje monitoringu naszego domu/mieszkania. Przynajmniej przekaże informacje, że coś się dzieje.

Do zestawu jest też aplikacja mobilna – ta sprawia, że na nasz smartfon docierają notyfikacje w czasie rzeczywistym. Oczywiście możemy śledzić kilka takich czujników i to z kilku różnych urządzeń. Nawet czułość sensorów można dostosować. Jakieś wady? Owszem. Całość opiera się o łączność Bluetooth, więc musimy założyć, że chcemy upilnować przedmioty w naszym zasięgu. Zawsze może nam to posłużyć do respektowania domowych zakazów 😉 Po coś w końcu na obrazkach jest pilocik od Apple TV. Nasza w tym głowa, by umieć wykorzystać niewielki gadżecik. Coraz bliżej do Świąt Bożego Narodzenia, czyli okres niuchaczy prezentów. Zastosowanie jak znalazł!

źródło: Indiegogo