W dzisiejszych czasach, gdy technologie wearable są tak powszechne, niemal każda branża chce wykorzystywać potencjał czujników. Piłka nożna już od dawna stosuje analizy ze słynnych już „staniczków” (tych czarnych topów, które piłkarze noszą pod koszulkami). Sztaby trenerskie chcą monitorować dane od poszczególnych zawodników, by potem sprawdzać heatmapy, sposób poruszania się drużyny i ogólnych statystyk indywidualnych, które pomogą w ocenie gry, ale i przeprowadzonego treningu. Czy zapis możliwy jest tylko przez „kamizelki” na korpus? DashTag zaproponuje podobny gadżet, ale w wersji na pas.

Zastanawialiście się jednak kiedyś, co tak naprawdę dają dane z takich trackerów? Służą do monitorowania formy piłkarzy, ich aktualnych możliwości, ale też obszarów, w których mogą podnieść wyniki. Kojarzymy te informacje z profesjonalnym futbolem, tymczasem dostęp do takich rozwiązań chcą mieć też amatorzy, czyli kluby z o wiele niższych lig. Próg wejścia dla takich bajerów obniża się, a przykładem jest właśnie DashTag. Modulik wyceniono na 99, więc będzie mógł dotrzeć do mas. Poziom się nie wyrówna, ale sposób i zakres analizowania odczytów może zbliżyć się do profesjonalnych.

Czy zastąpienie „topu” przypominanym do spodenek trackerem to jedyna zmiana? Czy dokładność pomiarów pozostanie na tym samym poziomie co droższe odpowiedniki? Przede wszystkim analizator ma swój własny mini ekran LED. Ma ułatwić orientację w trybie działania oraz momentu poprawnej synchronizacji danych z aplikacją mobilną na smartfony. Przede wszystkim można je sprawdzać w trakcie gry. Producent oferuje funkcje dla wszystkich grup piłkarskich, ale najbardziej skupia się na przedziale 13-20 lat, czyli juniorach. Głównie kształtujących się piłkarsko młodych graczach. Zaproponowano inny format, ale nie wiem czy będzie wygodniejszy od kamizelek, ani czy kamizelki są aż takie niewygodne, by tworzyć im rywala w innej wersji. Kwestia indywidualna.

DashTag tracker piłka nożna

Co mierzy DashTag? Algorytmy przygotowano głównie pod sprinty, które są przeliczane w kilku parametrach: z prędkościami, dystansem i czasem trwania. W ten sposób obliczane są zrywy i ruchliwość. Oczywiście wszystko tak przetwarzane, by miało sens dla dyscypliny, której mają służyć. To było ponoć największe wyzwanie dla developera. Dane muszą przecież mieć sens. Właśnie z analizy sprintów udało się wyciągać konkretny przekaz na temat wytrzymałości organizmu. Najlepiej mierzyć te wyniki podczas całej sesji (zwykle ok. 90 minut), by sprawdzić ogólną formę piłkarza i jego zdolności do rozkładania sił i potencjału na możliwie długim czasie. Każdy zawodnik mierzony tymi samymi metodami tworzy swój profil i przynajmniej w teorii można porównać ich aktualne możliwości.

Cel takiego urządzenia? Także lepsza świadomość w interpretacji swoich osiągów, obrazowanie własnych możliwości przez odpowiednio zrozumiałe parametry i możliwość osobistego śledzenia postępów w czasie. To jak motywator w trackerze do normalnego biegania, ale wersji bardziej piłkarskiej. Bardziej wyspecjalizowana jednostka.

źródło