Wydaje się, że sportowy segment wearables jest zagospodarowany. Głównie przez Garmina. Rywale starają się jednak skubać udziały, a przynajmniej próbować pokazać klientom, że są alternatywy. Taką oferuje marka Coros Wearables, która posiada w sprzedaży kilka sportowych zegarków. O kilku na blogu pisałem, m.in. o modelu Pace. Doczekał się właśnie nowej generacji. Coros Pace 2 Sport ma być najlżejszym zegarkiem GPS na rynku. Tak przynajmniej twierdzi producent.

Coros Pace 2

Coros Pace 2 – super lekki

Model Pace 2 Sport to grupa zegarków mid-range. Stylistycznie jest moim zdaniem lepiej od Foreunnera 245. Coros również daje narzędzia dla triathlonistów, ale atrakcyjniejszą cenę. Projektanci zachwalają szczególnie małą wagę naręcznego urządzenia. Prawdą jest, że w trakcie aktywności chcemy jak najmniej odczuwać cokolwiek na ciele, więc również zegarek nie powinien sprawiać dyskomfortu. Nowy model nie waży nawet 30 gramów, co pewnie jest jakimś rynkowym rekordem. Wraz z nylonowym paskiem będzie to 29.7, czyli aż 2 gramy mniej od Forerunnera 45S 😛 Żeby rywalizować o klienta trzeba przekraczać nawet takie bariery, no, ale wiadomo, że te różnice są praktycznie niezauważalne. Wcześniejsza waga to 48 gramów, więc tu widać skok między generacjami.

W środku zastosowano własny chip, więc optymalizacja była dla producenta łatwiejsza. Pace 2 jest 1.5x mocniejszy od poprzednika. Ma też 5x więcej RAM i 4x pamięci na zapis. Przy aktywnym namierzaniu GPS bateria ma pracować aż 30 godzin, co jest wynikiem o 20% lepszym od Pace pierwszej generacji. To ogólnie niezłe osiągi. Jest jeszcze awaryjny tryb UltraMax wydłużający działanie (pewnie ze spadkiem dokładności). W tym normalny urządzenie potrafi nawet przeliczać długość kroku i kadencję (napisane jest, że nawet w tunelach, co pewnie jest jakimś uśrednieniem). To z uwagi na korzystanie z większej liczby satelitów (chyba dwóch dodatkowych, a ma być jeszcze trzeci). Na pokładzie jest też „trener AI” do pilnowania obciążeń.

Coros Pace 2 do triathlonu

Nie zmienił się chyba wyświetlacz. Ma 64-kolorowy panel, wystarczający do przekazu odczytów z czujników aktywności. Ma niezbyt dobrą jasność w ostrym słońcu, więc warto uruchomić gestowe doświetlenie (reakcja na ruch ręki w kierunku twarzy). W warunkach nocnych ma pomóc Always-On. Ten typ ekranu daje aż 20 dni pracy przy standardowym użytkowaniu. Rozdzielczość 240 x 240 to jedna z lepszych w tej klasie zegarków. Dane z aktywności mamy odczytywać na trzech różnych układach tarczki. Update firmware ma ich dodawać, by było więcej opcji personalizacji dla danych potrzebnych w trakcie treningu.

Wszystko obsłużymy dwoma przyciskami. Chodziło pewnie o uproszczenie nawigacji. System przypomina ten w Coros Apex. Też sprawdzi się do triathlonu (wodoszczelność do 50 m), ale jeśli potrzebujemy czegoś lepszego to lepiej wybrać Apexa. Oczywiście jest śledzenie tętna, snu (z cykami i REM) i kroków. Brakuje trochę smart funkcji, ale to głównie multisportowy zegarek na trening. Powiadomienia ze sparowanego telefonu są. Oprócz klasycznych czujników ruchu jest też wysokościomierz, kompas i termometr. Sensory mają mierzyć aktywności indoorowe i outdoorowe. Wirtualny trener ma mieć oko zarówno na kwestie biegowe, jak i ćwiczenia siłowe lub „gym i GPS cardio”. Dziwne, że usunięto biegi górskie i piesze wycieczki. Jest wsparcie plików GPX. Aplikację Coros można podpiąć pod Strava i kilka innych. Coros Pace 2 wyceniono na niecałe 200$. Dobra cena jak za tyle funkcji.

źródło: coros.com