Coraz więcej modeli próbuje podążać drogą Pebble, które jako pierwszy e-papierowy smart watch zyskało bardzo wielu klientów, a wpływy ze sprzedaży i kampanii crowdfundingowych przekraczały najśmielsze oczekiwania. Teraz firma wprowadza już wariant z rewolucyjnym – kolorowym e-tuszem, ale wciąż w sprzedaży ma być model czarno-biały. Rywale wciąż widzą sens w dostarczaniu inteligentnych zegarków z takim wyświetlaczem i nie boją się projektowania konkurencyjnych modeli. Na Kickstarterze (czyli tą samą drogą co Pebble kilka lat temu) swój projekt pokazała kolejna firma. Coros LIVE ma powalczyć w segmencie e-inku na nadgarstek, a największą przewagą ma być czas pracy urządzenia na jednym ładowaniu.

Uważam, że tydzień (lub 10 dni w opcji Pebble Steel) działania w Pebble i tak jest wystarczające, zwłaszcza przy 1-2 dniowym okresie zegarków z Android Wear lub od Apple. Coros LIVE chce zaproponować 6 tygodni pracy, czyli tyle, ile przeciętnie otrzymujemy w czytnikach książek w tej samej technologii paneli. Niestety nie widzę tutaj szans w bezpośredniej rywalizacji z Pebble, a to głównie z powodu braku sklepiku z aplikacjami, czyli największej zalety każdego urządzenia – wsparcia i rozszerzania możliwości gadżetu. Zegarek ten to bardziej standardowe opcje, jakie znajdujemy od lat w tego typu sprzęcikach.

Komunikacja ze smartfonami z iOS lub Androidem ma pozwolić na obsługę migawki aparatu, czy sterować muzyką w odtwarzaczu telefonu. Ekranik nie jest wielki. To 1.26-cala. Nie jest on jednak w tej samej technologii co najpopularniejsze e-tusze. Zastosowano tutaj Memory LCD. To chyba wytwór Sharpa. Na panelu spokojnie odczytamy treści powiadomień z telefonu, a pod nim znajdą się też czujniki aktywności z opcją trackera sportowego. Obudowa ma wytrzymałość do 3 atmosfer, więc można zegarek spokojnie zanurzać w wodzie. Chiński produkt nie jest może tak stylowy jak Pebble, no i reszta eleganckich modeli na rynku, ale na azjatyckim rynku może zrobić to samo, co wcześniej Pebble na świecie.

Trzeba zauważyć, że proponowane są tutaj opcje, które widzieliśmy ok. 3 lat temu! To może nie mieć jednak znaczenia na lokalnym rynku. Jak pewnie większość się domyśla, także cena będzie robiła swoje. Z Chin zalewa nas sporo taniej elektroniki. Nie inaczej będzie i tutaj. Coros LIVE ma kosztować 59$ (a w kampanii na Kickstarterze nawet 49$), co jest bardzo niewielką kwotą jak na tracker aktywności i system powiadomień ze smartfona w naręcznym gadżecie. Wiadomości mogą docierać z takich serwisów jak Facebook, WhatsApp, czy Twitter. Obok tego znajdziemy też info o nadchodzących połączeniach. Jeśli chodzi o analizę fitness to tutaj też podstawy: krokomierz, spalone kalorie i przebyty dystans, a także analiza wypoczynku plus opcja alarmu wibracyjnego.

Podejrzewam, że to projekt kierowany głównie do Chińczyków, choć pewnie znajdzie też nabywców na rynkach wschodzących i rozwijających się, gdzie produkty budżetowe cieszą się większą sprzedażą i zainteresowaniem.

źródło: Kickstarter