Nagrywanie z powietrza stało się łatwiejsze dzięki dronom. W większości są to modele w postaci quadro- lub hexacopterów, które parujemy ze smartfonami. Carbon Flyer proponuje kamerkę w samolociku, więc w nieco innym wydaniu. Projekt jest zbliżony możliwościami, tj. wykorzystuje współpracę ze smartfonem, ale nie na aż tak zaawansowanym poziomie co rywale. Jest za to odpowiednio tańszy. W zasadzie zależy od wykorzystania: jeśli jesteście amatorami, to gadżet ten nada się spokojnie. To bardziej profesjonalnych nagrań sugerowałbym jednak zainteresować się mocniejszymi dronami.

Carbon Flyer przypomina nieco ulepszoną wersję samolociku PowerUp 3.0. Nie jest jednak papierowy, no i posiada wbudowaną kamerkę. Wykonano go z carbonu, czyli bardzo lekkiego włókna węglowego. Lekkiego, ale i wytrzymałego. Pojazd jest sterowany z poziomu aplikacji na telefony z systemami iOS lub Android. Wypuszczamy go z ręki, co przypomina zabawę z nakręcanymi gumką modelami. Oczywiście, że można mieć sporo zabawy ze sterowania samolocikiem, ale docelowo producent znalazł inne zastosowanie. Możliwość nagrywania ujęć z lotu ptaka. Kamerka pokładowa nie jest można najlepsza, bo rejestruje filmiki w jakości  640 x 480, czyli słabo, ale pierwsze podniebne nagrania w stosunkowo tani sposób możemy osiągnąć.

Do tego wszystkiego nie ma streamingu filmów na smartfon – pliki są zapisywane na kartę pamięci. Łączność odbywa się przez Bluetooth 4.0 i ma zasięg do ok. 70 metrów. Ma posłużyć jedynie do przekazywania naszej nawigacji, czyli kontroli lotu stateczku. Żeby sterowanie było łatwiejsze, skręcanie polega na wychylaniu smartfona, natomiast przyspieszać będziemy już na dotykowym ekranie. Nie ma zbyt wielu możliwości steru (tylko lewe/prawo + rozpędzanie samolociku), więc nie możemy raczej liczyć na zbyt dokładne kamerowanie. Wszystko odbywać się będzie raczej na zasadzie przypadku. Może to słowo na wyrost, ale zwinność copterka to nie będzie.

Słabo będzie też pod względem czasu przelotu. 150 mAh akumulatorek (3.7 V) ma pozwolić na jakieś trzy minuty lotu. Na szczęście można dokupić dodatkowe moduły z bateriami. Nie przypniemy ich jednak jako dodatkowe zasilanie – są na potrzeby szybkiej wymiany, żeby nie czekać na naładowanie starego. Tak czy inaczej i tak nie zwiększy to czasu działania bez lądowania. Można potem bawić się w montaż i edycję krótki ujęć, ale jednego dłuższego nie wykonamy. Pamiętajmy jednak, że to budżetowa propozycja. Na nosie zamontowane jest dodatkowe wzmocnienie, bo ta część jest narażona na większe zniszczenia. W kampanii na Indiegogo można zakupić model już za 89$ (dla szybkich), natomiast cena ostateczna ma wynieść ok. 150 dolarów.

źródło: Indiegogo