Niedawno trafiłem gdzieś na informację, że Pebble – jeden z pierwszych inteligentnych zegarków z e-tuszowym ekranem, fundowanym przez internatów – przekroczył barierę 5000 aplikacji w swoim sklepiku. Wszedłem na stronę producenta i faktycznie! Aż 5k pozycji dla smart watcha! Dla zegarka! Nie tak dawno było to nie do pomyślenia, bo przecież co można przygotować na naręczny ekranik. Dopiero potem zajarzyłem, że tak na serio to nie jest 5 tysięcy aplikacji tylko właśnie pozycji. Nawet proporcje tematyczne specjalnie nie przekonują, ponieważ okazuje się, że 4300 z nich to tarcze zegarowe, 100 to programy do komunikacji z iOS lub Androidem, a „ledwie” 1100 to natywne programiki na naręczny sprzęcik (łącznie ~5500). Dla porównania Samsunga ma ok. 1000 aplikacji dla swoich Gearów.

Walka na sklepiki pełne niepotrzebnych zegarkowych aplikacji?

Tak czy inaczej, liczba apek robi wrażenie – jest to przecież system walczący z światowymi gigantami. Nie porównujmy baz do zbiorów z AppStore, czy Google Play, gdzie liczymy propozycje w milionach. Przyznaję, że Pebble trzyma się nieźle, a przecież konkurenci będą ostro naciskać. Samsung ma już kilka swoich modeli, w tym zakrzywiony Gear S, a w 2015 roku wchodzi do sprzedaży Apple Watch. Nie będę wymieniał reszty marek, bo jest ich sporo. A same programy? Są w ogóle potrzebne? Na razie furorę robić będą tarcze, których nawet u Pebble mnogo. Niedawno zwracałem uwagę na mini ryneczek tych tarczowych aplikacji dla Android Wear. Ubieralny sprzęt, to i inny rodzaj „programików”. Nie da się jeszcze określić jak potoczą się losy sklepików z apkami dla smart watchy, a nawet który z nich wygra wojnę na ilości, ale wydaje się, że producenci nie tracą czasu i powoli atakują.

Właśnie w tym wpisie chciałem przeanalizować trochę sytuację zegarkowego boomu. Jest koniec 2014 roku i ostatnie kwartały dały nam już pewne przesłanki. Przypomnę, że 2015 rok przewiduję nazwać rokiem wearable. Większość z czytelników może jeszcze nie czuć tego segment. Ja sam go jeszcze nie specjalnie czuję. Widzę jednak w jaką stronę się rozwija i przeczuwam pewne rzeczy. To samo przeżywaliśmy kilka lat temu, kiedy pojawiły się pierwsze smartfony. Inteligentny zegarek na razie nie zastąpi smartfona, choć i takie próby już są. Będzie jednak fajnym kompanem dla funkcji, których używamy bardzo często, a nie zmuszą nas do wyjmowania telefonu z kieszeni.  Pebble ma mnóstwo aplikacji od niezależnych, małych firemek. To silna strona takiego podejścia. Są jednak i znane marki: Domino’s Pizza, Pandora, czy Endomondo.

Pebble walczy z wiatrakami konkurując z gigantami?

Dlaczego piszę cały czas o Pebble? Może dlatego, że jest przykładem wciąż niepoddającej się firmy, która stara się utrzymać na rynku. Już dawno zauważyli, że sklepik, czyli wsparcie hardware’u to bardzo ważny element gry. Badając sytuację przeczuli wejście gigantów i otworzyli platformę dla wszystkich. I tak uzbierało się tyle, ile widzimy teraz. Model jest ograniczony pod kilkoma względami, ale budując bazę użytkowników, łatwiej będzie potem wejść z wariantem zegarka, który wykorzysta liczbę aplikacji. Ważne, że developerzy widzą siłę Pebble. Nie ma gwarancji, że zegarek przetrwa, ale to właśnie sklepik może pociągnąć sprzedaż dalej. Google też już promuje swoją platformę, a w swojej sekcji ma dopiero ok. 200 wybranych aplikacji (reszta puka do bram Google Play)  i ok. 30 tarczy (te jednak szybko się rozwiną – poczytajcie we wpisie do którego linkuję wyżej).

Apple z kolei nie wystartowało jeszcze ze swoim AppStore dla Watcha, ale tutaj wszyscy o sukces są spokojni. Każdy będzie chciał wprowadzić swoją aplikację do sklepiku giganta z Cupertino (siła marki – jak z iPhonem). Gdzie nie przeczytam o nowym rozwiązaniu dla smartfonów, to autorzy już w planach mają aplikację na Apple Watch. Pebble na razie korzysta z pozytywnego odbioru jako efekt crowdfundingowej kampanii (zebrano sporo środków), ale teraz musi stawić czoła silniejszym. W zasadzie to rozwojem oprogramowania zajmuje się społeczność kochająca Pebble. Producent stara się ich wspierać, ale pierwsze SDK nie było zbyt przyjazne. Programiści od Pebble starają się nawet dostosowywać z firmwarem pod wielkich developerów. Robią co mogą. Np. Jawbone był pod wrażeniem ruchu na forum Pebble i zainteresował się zegarkiem (a przecież ma swoje bransoletki).

Tarcze – jedna z sekcji sklepików dla zegarków o wielkim potencjale.

Sklepik to ogromne wsparcie dla hardware’u – czy wystarczy?

Jak działają sklepiki z aplikacjami? Pamiętam początki AppStore’a i Google Market (jeszcze wtedy nie Play). Większość aplikacji była wytworami ciekawskich programistów. Dopiero potem pobieralność pozycji osiągała tyle setek milionów (bo i użytkownicy ściągali z zaciekawieniem, co może ich nowa zabawka), że zaczął się niewyobrażalny biznes. Problemem bazy Pebble jest ten sam motyw. Na razie zdecydowana większość aplikacji to próbki dostarczenia klientom czegoś na niewielkim, naręcznym i e-tuszowym wyświetlaczu. Nazwałbym to przecieraniem szklaków i eksperymentem, z którego pewnie korzystają przyglądający się liderzy elektroniki. Inną przewagę Pebble na starcie było to, że kampania na Kickstarterze była jedną z pierwszych i udało im się zaciekawić sporo osób. Teraz jest mnóstwo klonów lub rywali, ale nie potrafią zebrać u siebie takiego wsparcia i społeczności.

Pytanie tylko jak Pebble ogarnie problem rywalizacji z kolorowymi, mocniejszymi i wszechstronniejszymi zegarkami Apple, Google’a (Android Wear), czy Samsunga (Tizen). Jedynym ratunkiem będzie konkurencyjny model. Może zachować „fajność” e-tuszu, ale musi zaoferować więcej. To może wystarczy, by programy wciąż pojawiały się w Pebble Store (może, ale nie musi). Tutaj tkwi zagwozdka producenta. Dodatkowym problemem jest użyteczność aplikacji. Nie jest jeszcze zbyt mierzalna, ale efekt psychologiczny liczby pozycji ma już znaczenie. Osobiście jednak, przynajmniej na ten moment, zwracam uwagę na kilkanaście praktycznych funkcji smart watcha, a nie na tysiące programów, które nic mi mogą nie dać. To oznacza, że wystarczy dobry gadżet, odpowiednie preinstalowane apki od producenta i już naręczny model jest tak samo wystarczający, jak ten Pebble z 5 tysiącami propozycji. Zegarek z aplikacjami jest dopiero promowany i tutaj również potrzeba czasu. Mamy dopiero zrozumieć, że smart watch nam się przyda (a przyda się?).

Giganci nie będą mieli problemów ze wzrostem zegarkowych aplikacji w swoich sklepikach.

Gdzie są developerzy aplikacji? Gdzie inwestują?

Wkrótce developerzy i znane marki będą szukać potencjału, w który warto kierować koszty tworzenia aplikacji. U Google i Apple, a nawet Samsunga mają niemal pewność. Pebble musi o nich zabiegać. Przypomina to nieco walkę Windows Phone z AppStore i Google Play. Sklepik Microsoftu pojawił się zdecydowanie za późno, a Pebble już go przecież posiada i na razie lideruje. Wytrzyma? Oby, bo potrzeba konkurencji. Sporo firm wykorzystuje jednak prace nad programami na ubieralne urządzenia. Chodzi o pokazanie wsparcia dla innowacji i podniesienia wartości własnego brandu – w końcu stają się wtedy jednymi z pierwszych, które wypuściły swe rozwiązania na zegarki! To kolejny trend w cyklu życia sklepików z mobilnymi programami.

Pebble już walczy. Ostatnim krokiem jaki sobie przypominam, który firma poczyniła w kwestiach rywalizacji z Android Wear, to przystosowanie powiadomień w stylu urządzeń z systemikiem Google. Skopiowano tutaj system z noszonego Androida. To było konieczne, bo brakowało takiej obsługi notyfikacji. Zauważyłem też, że nieco łatwiej jest przygotować aplikację na Pebble. Java plus chmurowe frameworki i skalowanie do ekranu – zdecydowanie łatwiejsze niż programowanie na konkurencyjne zegarki. A co ze sprzedażą? Pebble się nie chwali, choć w 2013 roku sprzedano ze 400 tysięcy modeli. Ostatnio informacji na temat sprzedaży brak. Pewnie podniosły się one po wydaniu wariantu Pebble Steel, czyli szybkiej reakcji na eleganckie wersje rywali. Uważam, że ta cisza to przygotowywanie się do demonstracji nowej generacji Pebble.

Wearable AppStore – tak będzie nazywał się sklepik z apkami na smart watch Apple?

Jakie szanse ma Pebble? Wygląda na to, że dogorywa, bo nawet jeśli zaokrąglimy sprzedaż do jakiegoś miliona, to według statystyk, smart watchy ma się sprzedawać niebawem nawet do miliarda rocznie!! Może okazać się, że nie da rady sprostać potężnym rywalom – co jasne i normalne. A może warto będzie utrzymać wizerunek jako twórca aplikacji na konkurencyjne zegarki w starym retro stylu? Na razie cenowo Pebble i Steel są bardzo atrakcyjne. Niecałe 100 i niecałe 200 to dobra cena. Problem w tym, że inteligentne zegarki to już hybrydy sportowych trackerów i smart watchy. Kolejna przeszkoda lub nawet szansa przy dopracowywaniu kolejnego wariantu. Ja bym uderzał właśnie w tę stronę. Rynek fitness ma mega potencjał i można zmiksować funkcje w lekkim, niedrogim i wielofunkcyjnym modelu. Pebble może synchronizować się z iOS i Androidem, a rywale są hermetycznie zamknięci. Znów przewaga. Nie pozostaje nam nic jak czekać na ruch twórców Pebble (trzech gości, którzy przygotowali projekt kilka lat temu w jednym pokoju – analogia do garaży Apple i Microsoftu).