Od czego zaczęto wczorajszą konferencję Apple? Oczywiście od pochwalenia się wynikami sprzedaży (jak zwykle). Tim Cook z uśmiechem na twarzy ogłosił, że udało się sprzedać już 700 milionów iPhone’ów. Przypomnę, że smartfon ten w swojej pierwszej generacji zadebiutował w 2007 roku. Wynik całkiem niezły, prawda? Teraz czas na inteligentny zegarek. Jak on będzie się sprzedawał? Są jakieś analizy i spekulacje, ale bardzo trudno przewidzieć wyniki, zwłaszcza, że smart watche jeszcze nie są hitem sprzedażowym. No i tutaj marketing Apple’a może zrobić swoje. Rozkręcić sprzedaż i napędzić ją ogólnie także rywalom. Sam Apple Watch to też nie do końca zegarek – tak samo, jak iPhone nie był do końca telefonem jaki znaliśmy.

Znamy już podejście giganta z Cupertino. Od dziesięcioleci projektował sprzęt mający się wyróżniać, a określano go zawsze mianem „niezwykłego”. Zegarek dla fanów marki może być fajnym uzupełnieniem do iPhone’a. No właśnie… Uzupełnieniem, bo kompatybilny będzie jedynie z iOS. Tutaj widzę dwie korzyści dla producenta. Sprytnie wykorzystał boom na ubieralne wynalazki i w odpowiedniej chwili wprowadził swój projekt. Znając profil swojego klienta, przygotował schludny gadżecik, którego sporo użytkowników zechce. Jeśli będzie to dla nich pierwszym urządzeniem, trzeba będzie liczyć się z kosztami zakupu smartfona Apple. Bez siebie zbytnio żyć nie mogą.

Apple Watch jest kreowany bardziej na rozszerzenie funkcjonalności iPhone’a, niż na niezależny sprzęt. To jasny krok do zwiększenia sprzedaży smartfona (którego udziały ogólne w rynku spadają, ale wciąż rośnie sprzedaż). Naręczny model ma sporo potrafić: pokazywać stan konta, umożliwić szybkie płatności, otwierać drzwi do hotelu, ale i własną bramę garażową, pozwalać wejść na pokład samolotu, zamawiać taksówkę Uber, czy wiele innych. Wszystko to, co już od dawna jest integrowane z inteligentnymi zegarkami. Można to zrobić na smartfonie, ale właśnie ubieralny charakter naręcznego ekranu ma ułatwiać niektóre rzeczy. Lepiej jednak, aby całkowicie smartfona nie zastąpiło, prawda Apple?

Do wszystkich tych elementów (obsługi Internetu Rzeczy) niezbędny jest iPhone i to raczej nowszy (chcesz mieć zegarek? kup nowszego iPhone’a). Zakup samego zegarka Apple będzie bezcelowy. Za wiele na nim nie zrobimy – musi współpracować ze smartfonem. Każde wykorzystanie płatności mobilnych lub aktywacja zamka hotelowe, to konieczność wcześniejszego sparowania obu urządzeń przez Touch ID. iPhone i Apple Watch to zestaw. “Apple Watch has been designed to work with iPhone.” – przekazuje Tim Cook. Tutaj strategię widać jak na tacy. Oprócz zarobku na nowym gadżecie, firma ma podnieść sprzedaż iPhone’a. Nie odkrywam tutaj żadnych tajemnic, ale warto o tym wspomnieć. Nie z powodu uszczypliwości, ale ogólnej analizy. Jest sprytna i konkretna (wciąż budując znaczenie ekosystemu).

źródło grafik: Apple.com