Ubieralnych gadżetów powstaje już tyle, że powstają coraz bardziej zaskakujące pomysły. Na przykład BitBite, który widzicie na powyższej grafice. Jak myślicie, do czego może służyć? Wygląda jak bezprzewodowo słuchawka Bluetooth, tymczasem ma zupełnie inne przeznaczenie. Projekt bierze udział w kampanii na Indiegogo, bo jest na tyle specyficzny, że musi zbadać rynek i sprawdzić, czy są chętni na aż tak konkretne narzędzie. Producent stworzył nasłuch, który monitoruje nawyki żywieniowe oraz sam proces jedzenia, by dostarczyć nam na tyle interesujących danych, abyśmy starali się je odpowiednio zmieniać – oczywiście na lepsze. Dla naszego zdrowia.

Autorzy nie wahają się nazywać swojego gadżetu rewolucyjnym i w sumie nikt jeszcze nie wpadł na podobny sposób. BitBite przez analizę i śledzenie ma zmienić styl jedzenia, a chodzi np. o szybkość i częstotliwość spożywania posiłków. Pamiętacie za młodu jak rodzice lub babcie strfowały: nie jedz tak szybko, bo cię brzuch rozboli. Jedzenie powinno być odpowiednio przeżute, aby żołądkowi było łatwiej trawić. Wolniejsze, ale dokładniejsze jedzenie, a także stosowanie odpowiednich interwałów między jedzeniem, dadzą pozytywne efekty w dłuższej perspektywie czasu. Nawet jeśli to wiemy, to czasem trudno zmienić nawyki. I tutaj właśnie swoje zadanie ma BitBite.

Można nawet powiedzieć, że to monitoring diety w najlepszym wydaniu. Jeśli będziemy stosować się do wskazówek, to jest szansa, że nie tylko poprawimy zdrowie, a może nawet zrzucimy trochę kilogramów. System działa nieco jak motywatory fitness. Tam też wyznaczamy sobie cele i staramy się osiągnąć odpowiednie progi. Tutaj będziemy starali się mobilizować, ale w kwestiach żywieniowych. Jak działa BitBite? Model umieszczamy w uchu (a gdy nie jemy w specjalnej bransoletce lub przypince do ubrania, by stale był przy nas) i tą drogą sprzęcik nasluchuje i monitoruje kilka parametrów: liczbę kęsów, przeżuć (ruchów szczęką), skonsumowane gramy, no i ostatecznie także kalorie.

Wewnątrz są mikrofonik i mini głośniczek, kilka sensorów, ale i specjalny otworek przez który przelatuje powietrze (potrzebny, by wygodnie było jeść). Do kompletu potrzebna będzie nam też aplikacja mobilna, gdzie ustalimy szczegóły diety, wprowadzimy trochę informacji na nasz temat i do której trafiać będą pomiary z gadżetu. Plik będą przetwarzane w chmurze i dostarczą odpowiednich grafik i wykresów w celach analizy żywienia. Wszystko niemal w czasie rzeczywistym, więc gdy zaczniemy się zbytnio spieszyć, smartfon powiadomi nas o błędach i zacznie informować. Spełni też rolę niani, bo w odpowiednich godzinach przypomni o posiłku – by był on częsty i regularny, ale niekoniecznie treściwy.

Za wszystko odpowiedzialne będą specjalne algorytmy, potrafiące nauczyć się pewnych nasłuchów i wprowadzać dokładne dane do aplikacji. Cały produkt jest przy okazji bardzo mobilni, niewielki i leciutki, więc możemy stosować go także w podróży, czy na wyjeździe. Wystarczy aplikacja ze smartfonem i BitBite. System będzie w stanie poprawić nasz styl odżywiania się, zwiększyć świadomość niektórych aspektów żywieniowych, no i pilnować przy diecie – to odwieczny problem niemal każdego z nas – dajemy radę przez pewien czas, a potem się rozprężamy. Ciekawe czy ten gadżet będzie potrafił nas upilnować i zmotywować. Bransoletkom fitness się udaje, więc może i temu sprytnemu modelowi się uda.

Cena finalna ma wynieść niecałe 160 dolarów. W kampanii na Indiegogo możecie spróbować zamówić projekt nieco taniej. Jeśli zbiórka się uda, to powinno trafić na rynek z kilka miesięcy. Aplikacja ma być kompatybilna z systemami iOS oraz Android, a także zegarkami z systemem Android Wear i Apple Watch. Przy okazji dane mogą współpracować z platformami fitness i innymi sportowymi apkami, więc można łączyć informacje i badać ich zależności. Wiecie co jeszcze? Model może działać też jak zestaw słuchawkowy na Bluetooth – co daje mu dodatkowe możliwości. Kiedyś przedstawiałem wam w miarę zbliżony projekt widelca HAPIfork, ale BitBite jest zdecydowanie ciekawszym narzędziem.

źródło: Indiegogo