Tablety nie zwracają na siebie już takiej uwagi jak kilka lat temu. Rynek się ustabilizował i nasycił. Prawie wszystkie urządzenia z tej sekcji popadły w pewnego rodzaju stagnację, przynajmniej w podstawowej wersji (większe rzeczy dzieją się przy odmianach 2 w 1 oraz tych z rysikami). Samsung zaprezentował niedawno Galaxy Tab S3, a Apple odświeżyło ofertę o podrasowanego iPada (pierwszego Air, ale już bez tego dopisku). Xiaomi też wprowadza nowy sprzęt z tej sekcji – Mi Pada 3. On również nie wyróżnia się niczym rewolucyjnym. Ot tablet z nowym wnętrzem.

Xioami Mi Pad 3

Xiaomi – nazywane „Applem z Chin” – wprowadza do asortymentu kolejną generację z po prostu nieco współcześniejszymi parametrami. Mi Pad 2 debiutował w 2015 roku, więc „trójka” miała do upgrade’ować.  Urządzenie wygląda znajomo i chyba nawet nie różni się wyglądem od poprzednika. Mi Pad wciąż przypomina nieco iPada, ale już nawet nie ma się co tu czepiać. Bryła tabletu jest generalnie stała i ciężko cokolwiek zmienić. Kształty uniwersalne, znajome i po prostu wygodne. Wizualnie nie ma się co szczypać – to w końcu tablet.

Wewnątrz chiński producent zmieścił 4GB RAM, 64 GB pamięci na dane, 6000 mAh akumulatorek oraz układ hexa-core MediaTek MT8176 z 2.1 GHz (o ile cokolwiek wam to wyjaśnia). Specyfikacje ekranu są już częściej dyskutowane przez zwykłego zjadacza chleba. 7.9 calowy panel otrzymał rozdzielczość „retina” 😛 – mam na myśli rozdzielczość 2048 x 1536 pikseli (326 ppi). Xiaomi Mi Pad 3 będzie droższy od Mi Pada 2. Wciąż jednak wyjdzie niedrogo. Debiut odbędzie się oczywiście w Chinach i tam w przeliczeniu będzie kosztować ok. 220 dolarów. To zabójca iPadów mini, sądząc po wielkości.

Xioami Mi Pad 3

To nie wszystkie informacje, które charakteryzują gadżet. Trzeba jeszcze zwrócić uwagę na kamerki (choć nie są najistotniejszymi modułami tabletów). Główny aparat ma 13-megapikseli z f/2.2 i 1080p, czyli lepiej niż większość konkurentów w takim wydaniu. Na froncie 5 mpx. W wyświetlaczu można regulować temperaturę kolorów (przydatne w trybie nocnym). Xiaomi proponuje coś na wzór apple’owskiego Night Shift i „True Tone” z iPada Pro. Generalnie chodzi o ochronę wzroku. Jest nawet imitacja e-tuszu, czyli opcja czarno-białego prezentowania treści.

Co jeszcze zauważyłem? Porzucono chipy Intela na rzecz procesorów ARM, co wyjaśnia brak odmiany z Windowsem i skupienie się na Androidzie. Użyto też nowego standardu USB Type-C, pozwalającego na szybsze ładowanie. Wciąż Mi Pad to wyrób na lokalny rynek, więc trzeba szukać importów. Myślę, że po doliczeniu reszty kosztów związanych ze sprowadzaniem elektroniki, i tak wyjdzie dosyć korzystnie cenowo. Nowy flagowiec pojawił się w ofercie po cichu. Wciąż nie da się zakupić wariantu z GPS, czy modułem LTE. Stąd pewnie niższa cena.

 źródło: Xiaomi