Gogle VR mają przeogromny potencjał, ale co z tego, jak doświadczymy go albo dopiero za kilka lat albo za ogromne pieniądze. Największym problemem headsetów jest ostrość wyświetlacza, który znajdując się tak blisko oczu musi mieć bardzo gęsto upakowane piksele. Dopiero wtedy efekt sferycznego formatu będzie taki, jak należy. Niestety to bardzo wysoki koszt produkcji, Kolejne generacje bardzo powoli (z sposób ekonomiczny i możliwie optymalny) wdrażają coraz lepsze panele. Varjo poszło na całość i zaoferuje maksymalną jakość już teraz, ale wciąż za ogromne pieniądze. Aż 6000 dolarów!

Varjo VR–1

Varjo – gogle z rozdzielczością ludzkiego oka

Fiński producent nie chce iść na żadne kompromisy dotyczące jakości obrazu. Cena będzie wysoka, ale zestawy developerskie zwykle swoje kosztują, a do tego nadal nie oferowały dobrego ekranu. Tym razem ma być inaczej. Varjo powalczy z rywalami unikatową strategię, bo gwarantującą najwyższą jakość obrazu w goglach VR. Wyróżni swój wyrób w sposób znaczny. Gogle VR-1 będą sporej wielkości, co widać na dołączonych grafikach, ale użytkownik zamknięty w wirtualnym środowisku i tak ma to gdzieś. Liczy się to co z wirtualu.

Jednostka wykorzysta tracking SteamVR, a obraz będzie rozdzielczości ludzkiego oka, a więc pokryje się z możliwościami postrzegania naszego wzroku. To wciąż tylko dane na papierze, ale specyfikacje zbliżone do granic ludzkiego organizmu powinny dać lepszy efekt. Doświadczenie powinno być imersyjne i niwelować wiele nieprzyjemnych artefaktów i odczuć (o ile nie wygeneruje nowych). Miniaturowe panele mają ekrany high-res ze specjalną optyką i odbiciami nakierowanymi na centralny punkt widzenia. Ten wymiar ma przypominać pole widzenia z HoloLens pierwszej generacji (na MWC pojawi się następca).

Varjo VR–1

W sumie uzyskamy 20 razy lepszą ostrość od obecnych konkurentów VR w wersji konsumenckiej. W 2017 roku firma pokazała ekran Varjo, a teraz widać cały sprzęt. Oczywiście z dopracowaniem. Osiągnięto upakowanie „60 pikseli na stopień pola widzenia” (60 PPD) – ekwiwalent ludzkiego postrzegania. Ekran Varjo Bionic Display będzie zatem unikatowy, ale ultra drogi. Trzeba zauważyć, że to co osiągnięto to pewnego rodzaju sztuczka. Firma połączyła tricki software’owe w połączeniu z hardwarem. Dwa ekrany: micro-OLED (1920 x 1080) i AMOLED (1600 x 1440) współpracują w ten sposób, że jeden z nich w technologii skupionego wyświetlania wyostrza środkowe 20 stopni widzenia. Drugi dba o resztę obszaru. 60 lub 90 Hz i 87 stopni widzenia to pozostałe parametry. Jest jeszcze zaawansowane śledzenie wzroku, a autorzy myślą nad sprzedażą odmiany rzeczywistości mieszanej i to w tym roku! Kiedy takie rzeczy będą w standardzie? Ważne, że coś się dzieje.

źródło: Varjo