Przenośne głośniki z roku na rok oferują lepsze parametry, ale zwykle kojarzymy je z niewielkimi gadżetami. Są producenci, którzy specjalizują się w jednostkach mocniejszych i większych, umożliwiających rozkręcanie imprez w terenie. Ultimate Ears oferował dotąd kilka modeli o różnych właściwościach, a najdonośniej grającymi były chyba Megaboom i Megablast. Teraz portfolio rozszerzy się o dużo większy od reszty – Hyperboom. To nadal mobilny wariant, ale już cięższy. Będzie dysponował wyraźnie lepszymi parametrami. To już nie gadżet, a sprzęt grający w odpowiedniej jakości.

Ultimate Ears Hyperboom

Ultimate Ears Hyperboom jak 6x Megaboom 3

Największą zaletą przenośnych głośników są zwykle ich kompaktowe gabaryty. Pozwalają zabrać urządzenie ze sobą, by uruchomić muzykę (inne treści) w ciekawszy sposób, niż to co oferują smartfony. Jakość dźwięku takich produktów jest często wprost proporcjonalna do ich rozmiarów. Niektóre modele umożliwiają parowanie z innymi sztukami tworząc sieć wzmacniającą efekty. Hyperboom wyróżni się na tle większości głośniczków Bluetooth, bo jest o wiele większy. Wygląda jak przenośna kolumna od Hi-Fi. Ultimate Ears obiecuje, że nie zabraknie tu basu, a więc tych tonów, które robią różnicę. Nowy model głośnika BT ma mieć sześć razy mocniejszy bass od Megaboom 3.

Głośnik UE waży prawie 6 kilogramów, więc ciężko do końca mówić o mobilności, ale jeśli uwzględnimy opcje, jakie oferuje, to uda się zakwalifikować Hyperbooma do sprzętu przenośnego. Nie ma przewodów, da się go łatwo przetransportować, a w dodatku są tu tryby streamingu Bluetooth z przenośnych źródeł, jak i port 3,5 mm AUX oraz wejście optyczne. Jak głośny będzie Hyperboom? 100 decybeli wystarczy? Gra w zakresie 45Hz – 20KHz i ma wewnątrz sześć mniejszych głośniczków (po dwa tweetery, dwa woofery i dwa pasywy). Z oku fajna rączka do łatwiejszego przenoszenia. Głośnik można postawić pionowo, ale i wertykalnie.

Ultimate Ears Hyperboom – imprezowiec

Możliwość podłączenia wielu źródeł jest ważna, ponieważ imprezę można rozkręcić na kilka sposobów. Dostępem do serwisu strumieniującego muzykę bezprzewodowo, przez zwykły przewodzik z dwiema końcówkami jacka 3,5 mm (tu odtwarzacz muzyczny, czy smartfon) lub jeśli pozwolą na to warunki – podpiąć optycznie sprzęt z prawdziwego zdarzenia. Tu już raczej w pomieszczeniu. Te wcześniejsze opcje sprawdzą się na zewnątrz, a wydaje się, że właśnie do tego celu powstał Hyperboom. Jego bateria ma wytrzymać 24 godziny grania, ale też zachlapania – certyfikat IPX4. Ciekawie prezentuje się użycie Bluetooth 4.2 – 5.0. Da to więcej możliwości parowania z kilkoma urządzeniami na raz i szybkim przełączaniem między nimi. Maksymalny zasięg to nawet 45 metrów od smartfona, z którego przekazywana jest muzyka. Z tyłu zauważyłem też port USB, więc jest tu także bank energii.

Oczywiście jest też aplikacja mobilna do sterowania parametrami. Hyperboom ma pamiętać do ośmiu urządzeń, by szybko się z nimi skomunikować przy aktywacji Bluetootha. Zmniejszy się trochę przestrzenność grania, bo producent oferuje 270 stopni (pozostałe UE mają po 360), ale i tak muza rozejdzie się praktycznie w każdą stronę. Na górze jest fizyczny panel. Razem z apką Boom uda się nawet włączyć do grania pozostałe modele marki w trybie Party Up. Nie wiem czy będzie to potrzebne, ale zawsze możemy dotrzeć z audio w kolejne miejsca. UE Hyperboom został wyceniony aż na 400$. Premiera w marcu. Zabrakło tylko funkcji asystenta i połączenia w sieci Wi-Fi, ale to inna klasa urządzenia.

źródło: ultimateears.com