Aparaty fotograficzne w smartfonach kreują ich wizerunek, ale i sprzedaż. Dzisiaj pstrykanie fotek jest dla większości użytkowników ważniejsze niż wszystkie inne funkcje razem wzięte – przynajmniej taki wniosek można wysnuć na podstawie manii na „selfiaki”. Kamerki w telefonach są coraz lepsze, bez dwóch zdań. Większość smartfonów bagatelizuje jednak modę, a tylko garstka dostosowuje się do trendów. Już nawet obrotowe warianty nie są w sumie niczym innowacyjnym. W większości to modele azjatyckich producentów. Ogólnie oceniając rynek widać jednak, że urządzeń do sweet fotek przybywa – mają jednak tradycyjne podejście: kamerka z tyłu i kamerka z przodu.

Doov Nike V1 wyróżnia się nawet pośród tych nietypowych modeli z obracanymi kamerkami. Smartfon zaliczymy do phabletów, bo ma 5-calowy ekran. Producent skupił się głównie na aparacie fotograficznym, obok którego nikt nie przejdzie obojętnie. Wygląda jak dziwny peryskopik. Można go schować i wtedy telefon wygląda jak tradycyjny model. Ciekawa koncepcja. Czuję, że wyprodukowanie takiego urządzenia jest droższe niż wszczepienie dwóch obiektywów po obu stronach smartfona, ale nie o to tutaj chodziło. Nike V1 ma przyciągać wzrok właśnie sposobem pstrykania zdjęć. Nawet Oppo N1 wygląda zwyczajnie przy Doov’ie. Tamten kamerkę ma subtelniejszą, a obrotowy panel nie odstaje tak od obudowy.

Nie będę pisał na temat wszystkich parametrów smartfona, bo chcę się jedynie podzielić opinią na temat rozwiązania z kamerką. Nie chcę się zbytnio wypowiadać na temat ogólnej mody na selfie, bo tutaj wszystko przerosło nawet moje wcześniejsze oceny, ale samą formę hardware’u można skrytykować. Tylko po co? Przecież to są właśnie niszowe modele dla potrzebujących. Mamy taki wybór, że każdy znajdzie coś dla siebie, nawet maniacy „samoje**ek”. Aparat w nowym Doov jest jeden, więc musi być odpowiedniej jakości (co nie znaczy, że jest jakiś hiper wypaśny). To 13-megapikselowy sensor z przesłoną f/2.0, a także optyczną stabilizacją obrazu (w takim maleńkim module!). Kamerkę można obracać w 190 stopniach. Tyle wystarczy żeby wygodnie pstryknąć sobie zdjęcie z ręki lub ustawić telefon na płasko i wykonać ostre panoramy.

Optyka jest zabezpieczona szafirowym szkiełkiem, więc nie będzie się rysować, a przecież jest narażona chyba na jeszcze więcej zarysowań niż w normalnym aparacie. Do zestawu dodano podwójną lampę diodową od Philipsa. Fotki powinny być bardziej naturalne i ogółem lepiej doświetlone w gorszych warunkach oświetlenia. Przygotowano też odpowiednie oprogramowanie na Androida, mające wydobyć z aparaciku więcej możliwości. To trochę odpowiednich aplikacji dla fanów fotografii. Gadżet przygotowano dla chińskiego odbiorcy i ciężko przewidywać ewentualne rozszerzenie sprzedaży. W przeliczeniu na dolary wychodzi jakieś 325 – tanio. Do czego jeszcze można użyć taki nietypowy telefonik? Może do monitoring? Wygodnie leżący smartfon z podniesionym peryskopem. Może raczej gadżet dla podglądaczy?

W powiązanych wpisał załączyłem kilka typowo selfiakowych modeli smartfonów.

źródło: Doov via ubergizmo.com