Samsung Galaxy Note 4 był zdecydowanym kandydatem do najbardziej interesującego projektu targów IFA 2014. Tutaj nikt nie ma żadnych złudzeń. To najdroższy flagowy produkt koreańskiego od każdej jego generacji. Sprzęt z rysikiem jest co roku odświeżany i sprzedawany jako top-of-the-range. Wszyscy spodziewali się, że producent wrzuci do niego trochę innowacji, tymczasem firma zdecydowała się na odseparowanie (na wszelki wypadek) zbyt nowoczesnych cech od klasycznego modelu i pokazano aż dwa Note’y. Jeden „zwykły”, a drugi ze skoszonym wyświetlaczem z jednej strony – Galaxy Note 4 Edge. O tym drugim napiszę w oddzielnym wpisie, bo nietypowe zakrzywienie na boku potrzebuje chyba oddzielnej rozprawki.

Mimo, że Note 4 miał być gwiazdą w nowej ofercie Samsunga, to przyćmiły go nieco inne nowe produkty „Sama”: zegarek premium z zakrzywionym szkiełkiem, czyli Gear S, wspomniany wyżej Note Edge z zakrzywioną krawędzią ekranu, czy zestaw gogli 3D Gear VR. Wszystko to sprawiło, że sam phablet był nieco przewidywalny. To nic. I tak Galaxy Note 4 się wybroni. Najlepiej będzie porównać go z poprzednikiem, co postaram się zrobić w poniższym wpisie. Chyba najlepiej będzie zacząć od podobieństw. Zawsze na początku rzuca się wygląd, bryła i ekran, więc sprawdźmy co tutaj zmieniono. Na szczęście nie zastosowano znanego już u Note’ów trendu. Nie powiększono wyświetlacza. Pozostał na tym samym poziomie 5.7-cala. Wierzcie mi, że przy obsłudze rysikiem, wielkość ekranu ma znacznie – i tak obsługujemy go obiema rękami, więc dobrze jest o co oprzeć dłoń.

To co ekran jednak otrzymał więcej, to ciaśniejsze upchanie pikseli (550 ppi) z uwagi na jeszcze większą rozdzielczość. Skoro LG G3 mogło zastosować ekran Quad HD, to rywal z Azji nie może być gorszy. Rozdzielczość 2560 x 1440 sprawia, że „czwórka” ma o 78% pikseli więcej od „trójki”. I pomyśleć, że jeszcze niedawno zachwycaliśmy się jak smartfony otrzymywały Full HD… Zapewne oczy tego specjalnie nie dostrzegą, ale już w przypadku dłuższego kontaktu w zestawie z goglami, gdzie ekran znajduje się kilka cm od oczu, może być odczuwalne. Samsung tworząc Gear VR musiał mieć to na uwadze, gdyż urządzenie wkładamy tam jako wyświetlacz. Dodajmy do tego, że nadal jest to technologia Super AMOLED, czyli diod LED z super czernią.

Kiedy taka rozdzielczość może nam się przydać? Może przy wielozadaniowości? Ciężko mi powiedzieć. Na razie wygląda to jak sprytny marketing pokazujący super, hiper, extra nowy ekran. Cieszy mnie zastosowanie podobnego materiału jak wcześniej. Nie ma już eleganckiego obszycia imitującego ekskluzywność, ale tył nadal jest skóropodobny, więc nawiązuje do eleganckich notatników. W bryle jest bardzo podobny do Note 3 i nie kontynuuje na szczęście stylistyki serii S, czyli Galaxy S5, czy Tab S. Nadal mamy specjalny slocik na rysik S-Pen, więc może dlatego nadal nie uświadczymy w klasie cyfrowych notatników Samsunga wodoodporności. Szkoda.

Jak z poprawą wydajności? Musi być, to przecież następca. Note 4 otrzymał Snapdragona 805 w układzie zależnym od rynku. Podobnie jak kilka ostatnich urządzeń Samsunga, będzie to ośmiordzeniowy Exynos 1.9 GHz lub 2.7 GHz + 3 GB RAM. To w sumie nieznaczna, ale poprawa względem Snapdragona 800 w podobnych układach i również 3 GB RAM. Galaxy Note 4 to pierwszy na świecie smartfon (phablet) ze Snapdragonem 805. Myślę, że to wystarczające dla ewentualnego wrzucenia 64-bitowe Androida, o ile będzie taka opcja. Android L nie będzie wymagał aż tyle wydajności, więc producenci nie muszą teraz aż tak bardzo cisnąć w poprawę podzespołów.

Pojemnością pamięci na dane nie ma się chyba co zajmować. Warto jedynie wspomnieć, że przygotowano 32 GB wbudowanej pamięci, natomiast Note 3 był oferowany w trzech wariantach: 16, 32 i 64 GB. To sztucznie podnosiło cenę, a przecież „po taniości” można kupić karty pamięci microSD i wrzucić sobie dodatkowe gigabajty. Samsung oferuje nam jeszcze umowę z Dropboxem na 2 lata dodatkowych 50 GB w chmurze. Miejsca i możliwości jego rozszerzenia nie zabraknie. Note 4 zapewne będzie posiadać te same umowy.

Aparat fotograficzny to kolejne zmiany na lepsze. Z 13-megapikseli wskoczono na 16. To jednak nie miliony pikseli mają znaczenie. Oczywiście mówimy o kamerce głównej, czyli tylnej. Aparacik otrzymał optyczną stabilizację obrazu (OIS). Jak zwykle producent zapewnia lepszą jakość w ciemniejszych warunkach. Aparat ma f/2.4 i potrafi zarejestrować video w jakości 4K Ultra HD. Warto zwrócić uwagę na większe zmiany we frontowym aparacie.  Z 2 mpx urósł do 3.7-megapikseli (f/1.9) i opcją przejścia z kąta 90 stopni na panoramiczny 120 stopniowy. To ma zagwarantować szerszy kąt dla Selfie, czyli na przyszłą galą rozdania Oskarów zmieści się więcej gwiazd do jednego zdjęcia ;). Wygląda na to, że przynajmniej na papierze, obie kamerki są lepsze niż w trzeciej generacji.

Przejdę do kolejnego, bardzo ważnego elementu każdego dzisiejszego mobilnego sprzętu – baterii. Samsung zastosował funkcję szybkiego ładowania. Jeśli skorzystamy z ładowarki dołączanej do kompletu, to 50% akumulatorka naładujemy w 30 minut. To ważna sprawa, gdy chcemy szybko doładować część baterii na szybko. Galaxy Note 4 zapożyczył technologię Ultra Power Saving Mode z Galaxy S5. Uaktywnienie trybu pozwala na limit działających aplikacji i kilku innych rzeczy umożliwiających wykorzystanie 10% baterii do 24-godzinnego użytku. Warto o tym pamiętać, bo w kryzysowej sytuacji taka opcja można uratować nam kontakt ze światem bez szukania gniazdka lub portu USB. Wewnątrz Galaxy Note 4 mam 3220 mAh akumulatorek (taki sam co w Note 3). Trzeba jednak zauważyć, że bateria będzie musiała obsłużyć mocniejszy wyświetlacz.

Oprogramowanie nadal androidowe – to chyba jasne. Każdy Samsung posiada nakładkę systemową TouchWiz i trochę zmian odróżniających smartfon od konkurencji. W Galaxy Note’ach są to przeważnie dodatkowe funkcje dla rysika S-Pen i obsługi Androida przy jego pomocy. Zawsze co generacje dodawany jest nowy pakiet aplikacji i możliwości pokazujących, że rysik jest przydatny. W kwestiach notowania usprawniono rysik S-Pen, ale i dodano extra przycisk hardware’owy, więc zapiski będą szybsze. Sam stylus nie będzie się specjalnie różnił wizualnie, ale koreański producent zapewnia, że poprawił jego dokładność i odwzorowanie pisania/rysowania i malowania. Piórko ma otrzymać więcej opcji przypominających w sterowaniu myszkę.

W kwestiach kolorystyki jest dosyć standardowo, choć różowy model jest zaskakujący. Mnie jednak bardziej zaskoczył brak informacji na temat przycisku „home”. Czyżby brak wbudowanego czytnika linii papilarnych? To byłoby dziwne, bo W Galaxy S5 i Tab S on jest. Kolejne wieści na temat nowych możliwości GN4 będą napływać.

źródło: global.samsungtomorrow.com