Mówi się, że warto uczyć się tych języków, które mają największy zasięg lub są na liście najatrakcyjniejszych biznesowo. Język chiński należy do tej drugiej grupy, choć z racji liczby ludności także i w pierwszej. Sporo osób zaczyna interesować się językiem Państwa Środka – dla wielu osób wciąż bardzo orientalnym. Sprawę nauki chcą ułatwić twórcy smart głośnika Lilu, który właśnie niedawno pojawił się w crowdfundingowym serwisie Indiegogo.

Liliy smart głośnik do nauki języka

Asystent AI nauczy języka

Sztuczna Inteligencja nauczycielem języka? Brzmi super! Już od dawna można wykorzystać tłumacza przy użyciu komend asystenta głosowego (kompatybilne języki). To może przyspieszyć proces zapoznawania się z tajnikami wymowy, czy z prostymi zwrotami, ale aż prosi się przecież o rodzaj wirtualnego instruktora z lekcjami nauki całego języka. Od dawna wiadomo, że najlepiej chwytamy, gdy używamy języka, a z asystentem można porozmawiać. Jeśli do tego jego algorytmy wyłapywałyby błędy, to zyskalibyśmy nauczyciela, przed którym znikają bariery wstydu. To coś więcej niż nauka z nagraniami, książką i „fiszkami”. Czy jest szansa na elektroniczny gadżet AI do nauki języka?

Lily stawia na język chiński. Proponuje wariant smart głośnika z osobistym nauczycielem. Konstrukcja urządzenia została zaprojektowana przyjaźnie, zwłaszcza od strony wizualnej. Autorzy zapewniają, że ich rozwiązanie jest w stanie w prosty, przystępny i intuicyjny sposób przekazać wiedzę na temat języka chińskiego przy użyciu interaktywnych konwersacji oraz gier do przyswajania słów oraz zwrotów. Aż dziwne, że swojego nauczyciela nie zaproponował jeszcze Google (chyba, że nad takim pracuje). Asystenci głosowi szybko się rozwijają i będą rozwijać swój potencjał, a osobista guwernantka to jedna z bardziej pożądanych opcji.

Liliy smart głośnik do nauki języka

Nauczyciel w smart głośniku

Piszę na blogu o smart głośnikach i asystentach od samego początku ich powstania, a sam nie pomyślałem o funkcji językowej. Moim zdaniem ma ona ogromny potencjał. Lily jest jedną z pierwszych wirtualnych nauczycielek języka i powstała przy wykorzystaniu algorytmów uczenia maszynowego dla wyspecjalizowanego celu. Na razie projekt uwzględnia tylko naukę chińskiego dla osób władających językiem angielskim. Łatwo sobie jednak wyobrazić kolejne układy dla innych języków (są już nawet opracowywane). Wszystko bez konieczności chodzenia na lekcje lub zatrudniania lektora (ewentualnie jako uzupełnienie lub rozszerzenie). System może przecież uczyć się naszych postępów i kształcić w sposób zoptymalizowany. Wykryje słabe strony, poćwiczy tematy, z którymi mamy problem, podkręci poziom, gdy uzna to za stosowne (tak to sobie wyobrażam). Całość bazuje na tłumaczu w czasie rzeczywistym. Poprawia wymowę, proponuje lekcje, motywuje i jest cały czas dostępne.

Ograniczeniem jest kontakt tylko przez mowę, ale firma stojąca za Lily stworzyła też aplikację do nauki czytania i pisania. W crowdfundingowej kampanii głośniczek można zamówić już za 149$ (cena dla szybkich) i w sześciu kolorach. Ma zadebiutować w marcu 2019. Ja poproszę Google, Amazona, Apple, Samsunga i Microsoft, by swoich asystentów wyposażyły w podobne funkcje. Zanim to jednak zrobią, dobrze by było, gdyby Google Asystent, Alexa, Siri, Bixby i Cortana przemówiły w polsku… Ten pierwszy ma być ponoć pierwszy. Natomiast autorów Lily zachęcałbym do wzbogacenia opcji o kontrolę smart domu, by przez praktykę ćwiczyć komendy i zapytania w języku obcym.