Tajwański producent umiejętnie teasował nadchodzącego flagowca HTC One M8. W Internecie sporo było też przecieków oraz spekulacji na temat podwójnego aparatu. Można nawet powiedzieć, że to najsłabiej pilnowany projekt ostatnich lat – być może nieprzypadkowo. Dzisiaj na oficjalne prezentacji pokazano w końcu następce najlepiej sprzedającego się modelu w historii smartfonów HTC. W końcu można potwierdzić niektóre wiadomości i bliżej przyjrzeć się urządzeniu, które zadebiutuje w szarawym, srebrnym i złotym odcieniu. Model wciąż będzie nazywał się One i postara się kontynuować najlepsze cechy poprzednika, ale zaoferować też coś nowego – jak wspomniana kamerka.

Jeśli zwróciliście już uwagę na obudowę, to zauważyliście iż nie różni się mocno od pierwszej generacji. Aluminiowa konstrukcja jest lekko podrasowana, ale zachowuje swój urok i bryłę. W chwili gdy Samsung pokazuje plastikowego S5, HTC idzie w odwrotnym kierunku – obudowa jest w 90% z aluminium (przy 70% w zeszłorocznym wariancie). Nowy One jest sexy. Chyba żaden Android nie może mu się równać (i nie tylko). Z nowości: Duo Camera, nowa nakładka Sense 6 UI, kontrola gestami i nowy tryb oszczędzania energii. To w skrócie. Teraz przejdę do konkretów.

Zacznę o kamerki, która przykuwała największą uwagę przed premierą jak i po oficjalnym debiucie. Długo zastanawiano się czym będzie podwójny obiektyw. Oczywiście rozszyfrowano to jeszcze przed dzisiejszą prezentacją. Główna kamerka, czyli ta tylna, to nadal technologia UltraPixel. Wciąż 4-megapiksele z gigantycznym pikselami 2µm. Dodano nowy procesor obrazu i jego stabilizację. Główna optyka i matryca jest wspierana drugim aparatem, umieszczonym powyżej. Całość nazwano Dual Camera (jak oryginalnie…). Tak naprawdę to wcale nie jest to druga kamerka, a sensor głębi. To trick mający wspomóc postprodukcję w poprawieniu jakości zdjęcia. Kasowanie efektów rozmycia, czy zmianę głębi ostrości jak w kamerce Lytro. Ten efekt jest ostatnio trendy.

Tajwański producent nie chwali się megapikselami, gdyż jest ich mało. Są jednak dużo większe i to jest przewaga nad konkurentami. Podwójna „kamera” posiada również podwójnego flasha. Aparat potrafi rejestrować obraz w jakości Full HD 1080p. Dzięki wspomnianemu czujnikowi głębi, oprogramowanie może badać jej poziom i skupiać na kadrze już po wykonaniu zdjęcia – czyli w galerii fotek. Ten tryb nazwano „UFocus” i umożliwi zabawę po fakcie. Woleliśmy lepszą ostrość na dalszym planie? Żaden problem, wystarczy ustawić ją w dostępnych efektach. Podobnie z pierwszym planem. To dogodność bardzo praktyczna.

Część funkcji, jak Copy & Paste – służące do wyciągania z jednego zdjęcia konkretnych treści i wklejanie ich na inne, będzie dostępna później w Google Play. Inna z ciekawostek to możliwość przesuwania ekranu i oglądania innych „wymiarów” (Dimension Plus). W nowoczesnym aparacie nie może zabraknąć funkcji slo-mo. Jest tak efektowna, że niemal każdy producent stara się ją mieć już u siebie. To kręcenie filmów w dużej liczbie klatek na sekundę, dzięki czemu spowolnione materiały wyglądają płynnie i bardzo widowiskowo. Co jeszcze warto odnotować w kwestiach aparaciku? Myślę, że możliwość manualnej kontroli ISO, czy ekspozycji. Na koniec jeszcze króciutko o przedniej kamerce. Ta o dziwo otrzymała aż 5 megapikseli, więc „sweet focie” wykonamy w niezłej rozdzielczości, a i video rozmowy będą niezłe.

Czas na wyświetlacz. Zastosowano przekątną 5 cali (lekko urósł) w 1080p w technologii S-LCD3 (jasne kolory i głęboka czerń). Najmniej i najszybciej chciałbym przelecieć przez parametry urządzenia. Mimo, że ważne, wydają się zbliżone do flagowców na rynku. Czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 801 (2.3 GHz), 2GB RAM, 16 lub 32 GB pamięci wewnętrznej (+ microSD do 128 G), LTE, Bluetooth 3.0, Wi-Fi 802.11ac (to akurat rzadkość w smartfonach!), moduł zbliżeniowy NFC, a nawet port IR. Stały zestaw sensorów: akcelerometr, żyroskop, czujnik zbliżeniowy, świetlny. Dodano barometr. Oczywiście najnowszy Android KitKat 4.4. Bateria 2600 mAh.

Wolę popisać o ciekawszych dodatkach. Takim jest kontrola gestów. To ostatnio równie popularna funkcja w smartfonach co głębia ostrości i slo-mo. HTC nazwało ją Motion Launch i posłuży do szybszej obsługi smartfona poprzez specjalne skróty rozpoznawane przez system. Dotyczą one aktywacji ekranu, odbierania połączeń itp. Odbywać się to będzie przez zwykłe maźnięcia lub tapnięcia po ekranie. Będzie to korelowane z ułożeniem ekranu w przestrzeni (orientacja). Wspomogą w tym wspomniane wyżej czujniczki. Inaczej niż w Samsungu, gdzie pewne ruchy smartfonem mogły aktywować aplikacje, HTC skupia się raczej na podstawowych akcjach. Przykładowo przyłożenie telefonu do ucha automatycznie odbierze połączenie.

Interesująco wygląda też specjalna obudowa na ekran. O niej spekulowano wiele, ale nie wiadomo było do czego posłuży. Dot View to ciekawa przystawka, ale o niej więcej napiszę w kolejnym wpisie. Na uwagę zasługuje czas pracy baterii i tryb jej oszczędzania. Akumulatorek wytrzyma 40% dłużej, a w trybie standby nawet 14 dni. To za sprawę możliwości wprowadzanie urządzenia w specjalne tryby ograniczające pewne czynności, ale wydłużające czas pracy baterii. Tajwański producent wrzucił też na pokład oprogramowanie FitBit i w ten sposób będzie oferował pewne funkcje fitness (z wewnętrznych czujników). Co jeszcze? Znana już technologia dźwięku BoomSound, HTC Sense TV dla wyników sportowych.

HTC One można już zamawiać online i kosztuje 649 dolarów. Do wyboru dwa warianty: Developer Edition lub Google Play Edition („goły”, czysty system Androida).

źródło: HTC.com