Ze swojego pierwszego i jak dotąd jedynego Dysona korzystam już od 2004 roku. Odkurzacz po prostu cały czas spełnia swoją rolę (wymieniałem chyba tylko jedną szczotkę). Wciągam nim nawet teraz, czyli w trakcie wykończenia w nowym mieszkaniu, a pylili się niemiłosiernie. Producent cały czas rozwija swoje urządzenia do sprzątania, ale zachowując zbliżone lub często lepsze parametry odkurzania. Najnowszy projekt imponuje gabarytami i mobilnością. Cyclone V10 jest poręczny i przede wszystkim całkowicie bezprzewodowy.

Dyson Cyclone V10

Odkurzacze ręczne z akumulatorkiem nie są na rynku żadną nowością, ale o takich właściwościach jak nowy Cyclone chyba jeszcze nie było. Dyson i innowacje to prawie jak synonimy. Właśnie za to lubię tę markę. Co prawda nie użytkuję żadnego zaawansowanego modelu, a mój stary wygląda już dość zwyczajnie, ale śledzę ofertę firmy. Swój odkurzacz Dysona importowałem z Wielkiej Brytanii. Wtedy producenta nie było jeszcze w naszym kraju. Zwykle na blogu skupiam się na zupełnie innych technologiach, ale ostatnio zwiększyłem aktywność w segmencie technologii dla domowego wyposażenia.

Dlatego na stronie znajdziecie więcej wpisów o AGD i RTV (najczęściej smart). Dyson Cyclone V10 znalazł swoje miejsce pośród bazy moich artykułów gównie za swoje kompaktowe gabaryty, rezygnację z przewodu, ale i parametry kojarzone z większymi modelami. To oczywiście nie pierwszy produkt o takim formacie, ale chyba pierwszy który wciągnie brud naprawdę mocno. Firma jest tak pewna najnowszego wyrobu, że planuje w ogóle zaprzestać sprzedaży i projektowania odkurzaczy tradycyjnej wielkości. Po prostu czas na większy komfort. Ostatnio modne robią się odkurzacze autonomiczne, więc Dyson musiał coś wymyślić.

Czym dysponuje nowy Cyclone? Jak sama nazwa wskazuje technologiami cyklonów, czyli oddzielania powietrza od kurzu oraz braku utraty siły ssania. Oczywiście w mobilnym formacie. Odkurzacz ma 525 W V10 z 20% lepszym ssaniem niż wcześniejsze V8. Ma do tego połowę mniej jego wagi – tylko 125 gramów! Jest nawet wsparcie czujników co do ciśnienia, by dostosowywać pracę urządzenia na różnych wysokościach. Tutaj mowa o lokalizacjach, które różnią się od siebie położeniem nad poziomem morza w sposób wyraźny. Nowa konstrukcja sprzętu pozwoliła na osiągnięcie lepszej wydajności. Co prawda pojemnik jest o 40% większy, ale ułożony podłużnie, więc wygodniej niż poprzednio. Dzięki większej pojemności rzadziej będziemy go opróżniać z kurzu. 14 cyklonów rozwinie prędkość nawet 190 km/h, generując 79 tysięcy G! To chyba wystarczająco do sprzątnięcia mieszkania. Do tego wszystkiego Cyclone V10 poradzi sobie także z 99.97% alergenów do 0.3 mikrona. Długa rura jest opcjonalna. W bardziej poręcznej wersji wysprzątamy trudniej dostępne miejsca (np. samochód).

Udało się też poprawić osiągi pracy na baterii. Akumulatorek wytrzyma godzinę sprzątania. A jak cenowo? Trzeba będzie wydać minimum 500 dolarów. Szykuję się do wymiany odkurzacza (już na nowe mieszkanie) i zastanawiam się czy postawić na model autonomiczny czy ręczny. Jeśli ręczny to chyba właśnie taki jak proponuje Dyson.