Firma Pavlok nie zrezygnowała ze swojego naręcznego „shockera”, a nawet go udoskonaliła. Shock Clock 2 to ten sam format, ale z kilkoma dodatkowymi funkcjami. Wciąż głównym celem jest tu wpływ na nasze zachowanie poprzez system kar nieprzyjemnym „pieszczeniem”. Najwyraźniej rozwiązanie to działa, bo w crowdfundingu na Indiegogo szybko zebrano środki, a pod koniec, na prośbę fanów, wydłużono jeszcze kampanię.

Pierwszy Shock Clock pojawił się jeszcze w 2015 roku. Też starał się zebrać pieniądze w zbiórce. Idea stoją za projektem była prosta: bransoletka ma wymusić na nas odpowiednie zachowania. Oczywiście te najlepsze. Głównym tematem jest tu poranne wstawanie. Jak sama nazwa wskazuje, Shock Clock służy do budzenia i wcale niekoniecznie na ostro. Jeśli chcemy uniknąć prądziku to wstaniemy. Jeśli będziemy oporni, zostaniemy lekko pobudzeni. Lekko, ale nieprzyjemnie. Lepiej tego uniknąć.

Shock Clock 2

Wearable będzie czymś w rodzaju ubieralnego budzika. Wykorzystując techniki Aversive Conditioning (terapia awersyjna), czyli rodzaj działań wywołujących wstręt. W tym wypadku chodzi o wywołanie lęku przed ociąganiem się (porażanie prądem). Taka stymulacja ma skłonić do odpowiedniego odruchu. Można nazwać to rodzajem odwyku, choć to chyba za mocne słowa. Terapia awersyjna służyła kiedyś do leczenia uzależnień, ale nie była specjalnie skuteczna. Prawdopodobnie tu sprawdza się lepiej. Wstawać na czas musimy, więc walczyć z tym nieco łatwiej. Motywacja przez system kar jest z rana jakimś rozwiązaniem. Chyba efektywniejszym od zwykłego budzika.

Już po kilku dniach mózg koreluje delikatne wibracje z nadchodzącym niebezpieczeństwem i wybudza ciało. Wybudzanie rozpoczyna się od sygnalizacji samymi wibracjami. Jeśli to nie pomoże zaczynają się dźwięki. Dopiero później może dojść do porażenia. Oczywiście prądzik otrzymał odpowiednią certyfikacje, czyli jest bezpieczny dla zdrowia (lub opisuje zagrożenia dla bardziej podatnych). Czasami śpimy tak mocno, że dochodzi do pełnej procedury. Producent gwarantuje, że już nigdy nie zaśpimy, więc jeśli mamy naprawdę głęboki sen, a musimy rano wstać, to Shock Clock 2 będzie skuteczny. Wiadomo, że nie powinniśmy przerywać głębokiej fazy snu, ale praca na konkretną godzinę pewne rzeczy wymusza.

A jak w ogóle uniknąć najgorszego, czyli ostatniej fazy „pieszczenia”? Pavlok stworzył system skanowania kodów QR (najlepiej  do realizacji w innym pomieszczeniu) lub innych zadań, które nie pozwolą na oszukiwanie. Czujniki z detekcją ruchu zauważą, że robimy sobie drzemkę. Możemy dać nawet kontrolę nad shockerem naszym znajomymi. Zdalne znęcanie się lepiej jednak ograniczyć, chyba, że jesteśmy naprawdę trudnymi klientami. Wiadomo jak takie narzędzie działa w rękach kolegów 😉 Oprócz tego wszystkiego jest też apka z analizami wypoczynku podczas całej nocy. Z poziomu smartfona ustawimy też godziny alarmów. Autorom udało się nawet dostarczyć moduł na nadgarstek w całkiem eleganckim designie (pasek typu Milanese – nie wiem czy najwygodniejszy podczas spania). Finalny wyrób trafi do sprzedaży dopiero w październiku.