Segway Drift W1

Gdy pierwszy raz zobaczyłem hooverboardy, byłem przekonany, że prędzej, czy później dojdzie do takiej miniaturyzacji, że z deski zostaną same jeżdżące „podeszwy”. Niedawno widziałem nawet jakiś wniosek patentowy ze szkicami czego takiego. Wczoraj Segway zaprezentował konsumencki model takiego wyrobu. Model Drift W1 eSkates to odważna propozycja, biorąc pod uwagę konieczność naprawdę perfekcyjnej synchronizacji. Mamy przecież poruszać się na elektrycznych rolkach, a każdy wie ile wypadków było na hooverboardach (tony filmików na FailArmy). Czy to powrót do ery rolek lat dziewięćdziesiątych?

Pamiętam tamte czasy. Każdy dzieciak chciał mieć rolki, najlepiej „kauczuki”. To był ogromny postęp względem zwykłych wrotek. Czerpałem naprawdę ogromną przyjemność z jazdy, a miałem kogo podziwiać, bo na tym samym osiedlu co ja mieszkał sam „Machu”! Dzisiaj rolkarzy wciąż jest sporo, ale tamtych czasów nic nie przebije. Obecnie ich rolę próbują przejmować Segway’e i inne elektryczne hulajnogi. Chyba tych drugich widzę najwięcej. Zdarza mi się też spotkać dzieciaki na hooverboardach, bo stają się coraz tańsze. Drift W1 raczej nie osiągnie takie sukcesu jak rolki, ale temat e-rolek jest ciekawy. Zobaczymy jakie będzie jego przyjęcie, bo jestem pewien, że zaraz pojawią się produkty konkurencyjne o podobnej charakterystyce. To nie są pierwsze elektryczne rolki na rynku, ale takiej odmiany jeszcze nie było. Całe szczęście, że nie nazwano ich hoverskate’ami.

Segway Drift W1

Nie wiem dlaczego, ale e-rolki Drift W1 bardzo mnie zaciekawiły. Akurat temat elektrycznych i kompaktowych pojazdów interesuje mnie od bardzo dawna, ale nie skusiłem się jeszcze na zakup (było blisko przy modelu z drążkiem między kolanami). Segway stworzył coś, co wygląda jak przepołowiony hooverboard ze zminiaturyzowaną konstrukcją pod buty. To sprawia, że wszystko wygląda lepiej, otrzymamy większą swobodę w poruszani się, ale zmieni się też sposób kontroli. Oby bez rozjazdów nóg (i bez wybuchów akumulatorków, bo ponoć te zdarzały się przy wariantach deskowych). Nowy projekt będzie wciąż bazował na technologiach balansu i tu na szczęście firma jest bardzo solidna, więc nie powinniśmy się raczej martwić o błędy. Znajduje się tu ponad 800 opatentowanych rozwiązań. W dodatku w całkiem kompaktowym opakowaniu. Od zwykłych rolek odróżnia je to, że po prostu „stoimy”. Prawdziwe rolki pozwalają się rozruszać. Dają frajdę z rozpędzania się. Tutaj będzie zupełnie inaczej. Nie znaczy to, że nie będzie można robić ewolucji, ale zakres tricków będzie dużo mniejszy. Obawiam się też, że ogólne czucie będzie odstawało od klasycznych rolek. Chyba wolałbym jednak elektryczną asystę dla normalnej linii kółeczek.

Nie chcę jednak krytykować czegoś, czego nie miałem nawet na nogach. Bazuję na załączonych filmikach. To dopiero pierwsza generacja Drift W1, więc trzeba poczekać chwilę na poziom ich przyjęcia. Jeśli będzie zadowalający to pojawią się ulepszani następcy. Ja nie jestem pewien, czy to dobra droga w rozwoju. Logiczna, ale jakby trochę dziwna. Podsumowując: kolejna opcja, by zrobić sobie krzywdę 😛 Wcale nie hejtuje, odnoszę się do wszelkich „kółek”, na których się poruszamy – pamiętajcie o kaskach! Jak cenowo? Jeszcze nie sprecyzowano. Rywale kosztują różnie, np. HoverShoes X1 od InMotion 499$, a RocketSkates już tylko 99$. Segway’owi raczej będzie bliżej do tych pierwszych.

źródło: Segway