Reliefband NeurowaveCzęść użytkowników wirtualnej rzeczywistości ma większe problemy z odczuwaniem „choroby morskiej” w goglach VR. Ja doświadczyłem problemu w wybranych aplikacjach. Temat jest dosyć powszechny (ok. 10% ludzkości), więc ze zjawiskiem trzeba walczyć. W końcu VR chce opanować świat. Na wielu prezentacjach słyszałem, że wiele producentów pracuje nad niwelowaniem niekorzystnych efektów (np. przez sztuczny, wirtualny nos, czy dostosowywanie wysokości do naszego wzrostu). Wiele czynników ma wpływ na odbieranie cyfrowego środowiska. Reliefband Neurowave ma z nim powalczyć.

Bransoletka Reliefband Neurowave to ubieralny gadżet do walki z nudnościami i problemami z błędnikiem. Producent opracowuje swoje technologie już od dłuższego czasu, a na początku skupił się na prawdziwej chorobie morskiej. Potem zauważono, że virtual reality również powoduje bardzo zbliżone objawy. Reliefband ma być rodzajem zamiennika dla leków, które zażywamy przy chorobach lokomocyjnych. W pojeździe pomaga patrzenie przed siebie, bo najwięcej problemów pojawia się przez dezorientację. Taka sama dezorientacja potrafi złapać w VR.

Naręczne wearable ma udowodnioną skuteczność, a działa poprzez specyficznie zaprogramowany wpływ na układ nerwowy. Zastosowane są tu pulsacyjne sygnały o konkretnych częstotliwościach oraz intensywności. Podobno działa! Proces nazwano „neuromodulacją”, które blokują niepożądane efekty, wpływające na nasz żołądek. Najnowszy prototyp pokazany na targach CES 2017 jest ładniejszy i smuklejszy. Posiada 5-10 poziomów intensywności, które można regulować bezpośrednio z Reliefband Neurowave. Oczywiście system może być użytkowany również w lokomocji. Gadżet ma być dostępny w drugim kwartale 2017 i kosztować ok. 150$.

źródło: Reliefband