Nokia 3310 to jeden z tych telefonów, które w sieci zrobiły największą karierę. Zresztą, jako produkt też radziła sobie bardzo dobrze. Ikona fińskiej marki jest kojarzona pośród wszystkich komórek chyba najlepiej. Kiedyś telefony (zwłaszcza Nokii) były częściej numerowane, a nie nazywane, więc skoro światu udało się zapamiętać jej symbol to dlaczego nie spóbować przywrócić jej do życia? O remake’u Nokii 3310 słyszymy od kilkunastu dni i właśnie na targach Mobile World Congress telefonik odsłania swoje nowe oblicze. Powrót gadżetu jest o tyle ciekawy, że łączy się w pewien sposób z samym powrotem na rynek marki Nokia.

Nokia 3310

Nie ukrywam, że piszę ten wpis z pewnym sentymentem. Gdzieś w moim domu ukrywa się pierwowzór. Każdy z nas albo sam miał ten model albo znał kogoś, kto go posiadał. Był wszędzie. Podbił rynek, a potem nastała nowa era – kolorowych ekranów i smartfonów. Urządzenie nie pozwalało o sobie zapomnieć przez interentowe memy, gdzie 3310 stała się synonimem niezniszczalności. Producent najnowszej wersji musiał to wciąć po uwagę, bo nie wierzę, że pozwoliłby sobie na zepsucie wizerunku i sobie i Nokii.

Prawie 17 lat po debiucie Nokia 3310 została odnowiona. Wielu z nas zastanawiało się jak współczesna edycja będzie się prezentować. Nokia uważa, że dzisiaj nie każdy telefon musi być smart i właśnie na tym bazuje model. Smartfony mogą dziś wszystko, ale czasem potrzebny jest tylko dostęp do telefonu i dobra bateria. Firma HMD (przejęli licencję na wykorzystanie marki Nokia) zachowała znane kształty i zaoferowała prosty, ale być może wystarczający telefon. Może nie osiągnie takiego sukcesu jak urządzenie z 2000 roku, ale ma aspiracje. Pytanie tylko: czy zrezygnujemy ze smartfona dla „zwykłego” elefonu?

Nie musimy. To raczej propozycja na konkretne rynki, gdzie tego typu urządzenia się sprzedają. Do dziś te proste, niedrogie telefoniki mają nabywców (także w biznesie – jako taniutkie modele dla pracowników). Akumulatorek na pewno będzie silną stroną 3310, ale tylko w odniesieniu do dzisiejszych standardów. Rekordów tamtych czasów nie pobije, a nawet się do niego nie zbliży. Wyświetlacz jest kolorowy i już samo to pociągnie więcej energii. 2.4 cale z 320 x 240 pikseli to może niewiele, ale  trzeba było zachować proporcje względem bryły, ponieważ wyróżnikiem będzie oczywiście retro design (na grafikach jakoś do mnie nie przemawia, jakby straciła swój urok). Kompaktowa komóreczka ma wytrzymać 25 dni w trybie czuwania lub 22 ciągłej rozmowy.

Oczywiście współczesna propozycja zyska też kilka elementów, o których w dwutysięcznym roku jeszcze nie marzono, np. kamerkę. Każdy dociekliwy fan Nokii 3310 zapyta jeszcze, czy nie zapomniano o „Snake’u”. Jasne, że nie! Charakterystyczna gierka będzie dostępna na gadżet, a fizyczna klawiaturka ułatwi zabawę. Są współczesne odpowiedniki na najpopularniejsze systemy mobilne, ale to nie ten klimat. Dzisiejsze pokolenie będzie go mogło poczuć osobiście (niestety nie w oryginalnym wydaniu, a tym dużo gorszym – kolorowym). Nokia 3310 pracuje na platformie Nokia Series 30+ i ma tam nawet przeglądarkę Opera Mini, ale sami wiecie co.

Nokia 3310

Nokia 3310 ma kosztować 50 euro. Próba wskrzeszenia starej Nokii jest ambitna, ale obawiam się, że producent chce tylko zbić kapitał na symbolu i może jedynie zaszkodzić pierwowzorowi. Podobnie jest zresztą w świecie motoryzacji. Niektórym producentom udaje się odświeżyć stare modele pojazdów, a innym to nie wychodzi. Oby nie była to tylko próba żerowania.