Ubieralne technologie tak zawróciły w głowach inżynierów, że obecnie trend ten jest wyraźny w wielu projektach. Wyobraźcie sobie, że nawet latające kamerki mogą być noszone na ciele. Wcześniej rozwój ubieralnych kamerek był wyraźny, czy to tych do akcji, czy bardziej do lifeloggingu. Teraz coraz mocniej wkraczają quadrocoptery i ich pochodne, czyli latające stateczki z obiektywami. Coraz częściej komunikują się też ze smartfonami, a nawet otrzymują śledzenie nas samych, nagrywając lub pstrykając nam sesje. Nixie to ciekawa wizja, która łączy wszystkie te trzy elementy: ubieralny sprzęt, fruwającą kamerkę i mobilną synchronizację. Jest to bardziej wizja, ale autor ma już działające elementy.

Chodzi o to, by kamerka w razie potrzeby pstryknęła nam fotkę, ale z lotu ptaka. Tak jak coraz popularniejsze quadrocopterki. Różnica jest taka, że model ma wystartować z naszego nadgarstka! Cztery mini śmiegiełka mają szybko odpiąć się automatycznie od ręki, wbić się w powietrze i z niewielkiego obiektywu wykonać zdjęcia. Potem jeszcze wrócić do swojego właściciela – zapewne już nie zapinając się na przedramieniu. Pomysł oryginalny i do wykonania. Problemem są jedynie komponenty i żywotność bateryjki, bo jak widać na konceptach, giętkie elementy spokojnie poradzą sobie w usztywnieniu. Pisałem już o kilku śmigłowcach, które potrafią krążyć za użytkownikiem, by rejestrować bardziej dynamiczne ujęcia, ale Nixie to chyba nieco inny gadżet. Wygląda bardziej na rodzaj nowoczesnego selfie, choć nie tylko.

Wizja ubieralnego drona jest całkiem praktyczna, ale ograniczona kilkoma wadami – myślę, że do zniwelowania na przestrzeni kolejnych generacji. Nixie jest finalistą konkursu Intela i ma całkiem realną szansę na gadżet roku. Minicopterek ma rozpoznawać też nasze położenie (prawdopodobnie po lokalizacji smartfona, z którym się skomunikuje) – jest jakby takim futurystycznym bumerangiem z kamerką. Kamerki zaczynają trafiać już wszędzie, są w zegarkach, w latających śmigłowcach, a nawet inteligentnych okularach, nie mówiąc już nic o wspomnianych na wstępie uchwytach do nagrywania akcji. Dodajmy do tego rozwój selfie i już mamy projekt odpowiadający na zwiększające się potrzeby.

Skończy się wyciąganie ręki do sweet foci, będziemy nosić ze sobą osobistego paparazzo.

źródło: flyNixie.com