W zeszłym tygodniu obejrzałem film science fiction „Siedem sióstr” (What Happend to Monday), gdzie jak zwykle przyjrzałem się technologiom przyszłości w wizjach autorów. Bardzo często używany był tam projektor w bransoletce, wyświetlający interfejs na dłoni. Oczywiście z gestami do obsługi UI. System bardzo efektowny, ale widać było, że trochę naginany do potrzeb filmowych. Co ciekawe, koncepcja wcale nie jest unikatowa, bo i mi się zdarzało o podobnych pomysłach już na blogu pisać. LumiWatch proponuje coś podobnego, ale z rzutem obrazu na przedramię.

LumiWatch
fot. robertxiao.ca

Prototyp zegarka (o ile można to tak nazwać) ma wyświetlać treści na ręce, rozszerzając w ten sposób zakres widocznych treści oraz interaktywność gadżetu. Nie będą to może materiały przypominające ostrej jakości ekrany, ale będą wystarczająco czytelne i proste w obsłudze, by je zastąpić. To dopiero wczesna faza rozwoju, więc z generacji na generację dojdziemy może i nawet do czegoś na wzór propozycji z wymienionego na wstępie filmu. Tam odczyt gestów był w powietrzu, a LumiWatch zamienia przedramię w dotykowy panel, ale to „drobna” różnica.

Kiedyś pewnie wszystko stanie się ekranem poprzez okulary AR, ale na razie wymyślane są konstrukcje wykorzystujące bardziej realne, a nie wirtualne rozwiązania. Celem LumiWatch jest wyjście poza ograniczenia maleńkich, naręcznych ekraników. Najlepiej jakby taki smartwatch łączył cechy obu. Obecnie autorzy skupili się na prezentacji możliwości, co zresztą widać po bardzo surowej konstrukcji. Ta nie należy na razie do zbyt eleganckich. Wewnątrz zmieszczono maleńki pico projektorek o jasności 15 lumenów oraz dotykowy czujnik („ekran” ma ok. 40 cm kwadratowych, czyli sporo więcej niż obecne wearables). Jak widać, wszystko ma przypominać interfejs ze smartfonów. Prototyp korzysta z parametrów, które już teraz znajdujemy we współczesnych smart zegarkach: procesor Qualcomm 1.2 GHz, 768 MB RAM i 4 GB ROM. Model działa na Androidzie. Ma też Wi-Fi/Bluetooth.

Póki co jest to tylko projekt, choć autorzy marzą, by kiedyś moduł znalazł zastosowanie w normalnych zegarkach. Żeby tak się stało, wszystko musi być sporo mniejsze. Carnegie Mellon University stworzyło pierwszy model we współpracy z chińskim ASU Tech Co. Ltd. Na ten moment wycena produkcji takiego wynalazku osiąga aż 600 dolarów, a to o wiele za dużo. Oprócz miniaturyzacji i poprawek jakości ekranu, pozostaje jeszcze temat zniekształceń obrazu. Prototyp wymaga jeszcze sporo pracy, zwłaszcza, że ma obecnie bardzo ograniczone możliwości użycia.

źródło: chrisharrison.net