Już kilkanaście tygodni temu pojawiły się przecieki na temat e-tuszowych zegarków hybrydowych od Fossil Group. Okazały się prawdą. Nowa kolekcja Fossil Hybrid HR to modele plasujące się między pełnymi smartwatchami, a ich analogowymi odmianami z prawdziwym cyferblatem. Coś, co zaoferuje więcej niż inteligentne hybrydy dotychczas, ale mniej od kolorowych ekranów. Da też pośrednie rezultaty odnośnie czasu pracy na jednym ładowaniu. To pierwsze oznaki realizacji projektu Diana (połączenie słówan „digital” i „analogue”).

Fossil Hybrid HR e-tuszowy zegarek

Fossil Hybrid HR z ekranem e-ink

Przypomnę, że na początku roku Google za 40 mln dolarów nabył od Fossil Group pewne technologie i zespół inżynierów związany ze smart zegarkami. Nowe hybrydy z e-tuszem są prawdopodobnie efektem tego dealu. Pozwolą przyciągnąć do zakupu grupę klientów, którzy do tej pory byli niezdecydowani lub oczekiwali właśnie takiego wyrobu. Panele e-Ink nie są w świecie wearables niczym niezwykłym, ale jakoś dosyć szybko producenci zaczęli kusić AMOLEDami. Monochromatyczny wariant nie jest tak atrakcyjny, ale ma wiele innych zalet: dłuższy czas pracy, wystarczający przekaz i świetny kontrast oraz czytelność w mocnym świetle.

Fossil Hybrid HR to kolejny etap ewolucji odmian analogowych. Kolejna generacja inteligentnych ich wersji, gdzie brakowało wyświetlacza. Na rynku jest już kilka propozycji łączących małe OLEDy zintegrowane z tarczkami, ale Fossil wolał zrobić to po swojemu. Posiadają w ofercie hybrydy i kolorowe Wear OS, teraz przyszedł czas na zegarki z segmenciku pomiędzy nimi. Producent nie odważył się na dodanie wskazówek do pełnych smartwatchy (jak np. LG). E-tuszowy moduł jest okrągły i przedstawi naprawdę wiele komunikatów. Od prostych widgetów, aż po odczyt pełnych wiadomości. Podoba mi się, że tło ekranu jest dopasowane do koloru koperty. Brązowa opcja wygląda najciekawiej.

Fossil Hybrid HR

Męskie Collider i damskie Charter

Jak zwykle nie mogło zabraknąć podziału na damskie i męskie odmiany. Kolekcja Fossil Hybrid HR to dwie serie. Męskie Collider w trzech wykończeniach i dwa damskie Charter. W sumie do wyboru kilku stylów. Design jest minimalistyczny, a wspomniany wyżej panel E-Ink mocno wyróżnia każdy z modeli. W kopercie są wszystkie niezbędne moduły, które wcześniej też pojawiały się w hybrydach: bezprzewodowa łączność, czy czujniki ruchu oraz tętna. Będzie to zatem zarówno tracker fitness z monitorowaniem snu, jak i zegarek z powiadomieniami. Są tu nawet rodzaje wirtualnych tarczek.

I teraz najważniejsze. Fossil Hybrid HR mają działać około dwóch tygodni na jednym ładowaniu, dzięki czemu pozbędą się największej wady kolorowych braci. Taki czas pracy przy możliwości odbierania notyfikacji ze sparowanego smartfona lub śledzenia aktywności, da szansę większego zainteresowania zakupem. No i są też wskazówki. Amatorzy tradycyjnych cyferblatów wciąż mogą nie być do końca zadowoleni – w końcu tracą widok normalnego frontu, ale zyskują więcej, niż w poprzednich hybrydach. Ja jestem na tak! A ceny? Mają startować od 195$, a kończyć się na 215$. Pamiętacie Pebble Round? To taka jego inna alternatywa. Na razie trudno ocenić, czy lepsza, czy gorsza.

źródło: Fossil.com