Drony rozwijają się zarówno profesjonalnie, jak i w segmencie konsumenckim. Powoli granice będą się zacierać, ale nadal obie kategorie różni wiele spraw. W przypadku tych drugich trzeba szukać kompromisów i DJI w najnowszym Mavic Mini znalazł ich kilka. Kompaktowy dronik do plecaka jest na tyle niewielki, że nie trzeba go nawet rejestrować. Seria Mavic to modele dla mas. Producent nie chce jednak określać nowego Mavica dronem a „latającą kamerką”.

DJI Mavic Mini 249 gramów

DJI Mavic Mini bez rejestracji

Jak go nie zwać to po prostu jednak dron. Mniejszy, składany, z kamerką, stabilizacją, ale dron. Przede wszystkim dron. Klasyczny quadcopterek, ale z całkiem fajny zestawem możliwości, zwłaszcza jak na takiego mini bąka. Nie jest to oczywiście najmniejszy z dronów, ale wystarczająco mały. Nieco mniejszy od poprzednika, stąd dopisek mini. Waży tylko 249 gramów i zmieści się na dłoni, co nie znaczy, że ubyło mu funkcji. DJI oferuje praktycznie ten sam zakres możliwości, co w większym Mavicu (też z kategorii mniejszych dronów). Od 1 lipca 2020 w Polsce zaczną obowiązywać przepisy rejestracji dronów ważących powyżej 250 gramów, a więc nie może dziwić waga zaproponowana przez DJI. Myślę, żę ie jest przypadkowa.

Producent przekonuje, że Mavic Mini dysponuje „profesjonalnej jakości” opcjami, które kojarzone są z modelami potrzebującymi papierów na przeloty (w konkretnych warunkach). Właściwie to tylko gabaryty odróżniają członków rodziny serii Mavic. A co ze świadectwem operatora bezzałogowego statku powietrznego? Tego nie wiem. Ciężko mi ocenić, czy Mavic Mini zakwalifikujemy do zabawki? Technicznie rzecz biorąc, tak. Papiery na operatora są potrzebne dla konkretnych wysokości i obszarów, ale nie w przypadku zabawek. Tymi gadżetami nie wolno jednak latać jak nam się podoba – pamiętajmy o tym.

DJI Mavic Mini 2.7K

DJI Mavic Mini z kamerą 2.7K

Najmniejszy z dronów DJI, czyli Spark, miał sztywne ramiona z silniczkami. Mavic Mini jest składany, więc jeszcze mniejszy. Co zaskakujące, w tak małym droniku-zabawce znalazła się kamerka na trzyosiowym gimbalu, dając stabilizację dla kamerki 2.7K z 30 fps (1/2.3 cala i 1080p/60 fps). Potrafi ona pstrykać fotki o rozdzielczości 12 megapikseli. Pozostałe parametry też są niezłe. QuickShot da nam szansę użycia zaprogramowanych trybów przelotu, osiągając efektowne nagrania z powietrza. CineSmooth wyhamuje przelot, by poprawić efekty kinowego ujęcia. Są też tryby sportowe i manualne, czyli te dla bardziej zaawansowanego operatora.

Dron potrafi transmitować podgląd na żywo w HD, by widzieć obraz z perspektywy drona. Do tego ochrona 360 stopni, stacja ładowania i zasięg 2 kilometrów od kontrolera. Nie ma tylko czujników z detekcją otoczenia, by unikać kolizji. Wszystkiego jeszcze nie da się tu zaproponować. W module jest tylko sensor potrzebny do lądowania. Czas przeloty to 30 minut na pełnym ładowaniu. To zasługa niskiej wagi. Oczywiście nie zabraknie namierzania GPS. W sumie, wszystko czego potrzebujemy, ale bez ograniczeń powodowanych prawem. Przez aplikację ustawimy przelot wokół obiektu, automatyczny odlot lub przylot do obiektu (żeby uzyskać odpowiednie nagranie). DJI wycenił Mavic Mini na 399€ lub 499€ z dodatkowymi bateriami Fly More.

źródło: DJI