Randkowanie dzięki serwisom internetowym stało się dużo łatwiejsze, a boom na takie aplikacje mobilne jest coraz większy. Sprawy damsko-męskie, czyli dopieranie się w pary, to sprawa najnormalniejsza w świecie – istnieje od wieków. Ostatnio modne są różne wariacje portali do poszukiwań drugiej połówki, ale nie są to jeszcze idealne pomysły. Czy w ogóle można tutaj używać słowa „idealny”? Przecież czasem spotkania to czysty przypadek. Miłość nie wybiera! Ale możemy jej to ułatwić, zwłaszcza, że dzielimy się już mnóstwem danych na platformach społecznościowych. Na rynku tychże serwisów wciąż pojawia się coś nowego. Tinder jest dobrym przykładem, choć jego system działania jest szeroko komentowany z powodu podejścia.

Zmieniają się technologie, zmienia się wymiana danych, a ze wszystkim idą idee pomysłowych głów. Sam zastanawiałem się jak w przyszłości będzie wyglądało flirtowanie, skoro łączność i udostępnianie profili może działać na zasadzie zbliżeniowej (mam tutaj na myśli bezprzewodową, dwustronną komunikację między urządzeniami). No i właśnie tą drogą podążyli twórcy rozwiązań Wizz & Connect. Zawieramy coraz więcej wirtualnych znajomości – to przecież główna zasada funkcjonowania portali randkowych online – więc wszyscy są ciekawi jak to kiedyś będzie można przekuć na bardziej realne spotkania. Nie będę cytował statystyk, ale wielu użytkowników „spotyka się” tylko cyfrowo…

Studio LUNAR, którego program ułatwia powstawanie dziwny pomysłów, ma wśród swoich koncepcji wspomniany wyżej projekty Wizz & Connect. Dwa podobne gadżety przygotowane odpowiednio przez: Marie Noury i Toby’ego Stoppera, to ubieralna biżuteria, mająca przenosić to co w świecie wirtualnym do rzeczywistości. Bransoletka lub wisiorek na szyję mają dawać nam znaki jeśli tylko w zasięgu pojawi się ktoś o zbliżonym profilu (czyli podobnych zainteresowaniach, być może upodobaniach, a kiedyś i nawet odpowiadający naszym wzorcom). Dane mają napływać z wielu portali społecznościowych, no i przede wszystkim serwisów randkowych. Noszone gadżety mają wibrować i pokazywać nam sygnały świetlne, co może sprawić, że „kompatybilne” dusze łatwiej się spotkają.

Taka cyfrowa strzała amora na podstawie wielu zmiennych. Brzmi dziwnie i tak też działa. Pomysł Toby’ego ma ułatwić „przełamywanie lodów” i być dyskretnym sygnałem do nawiązania chatu (prawdopodobnie komunikator na smartfonie) i być może próby szybkiego spotkania się (w końcu jesteśmy gdzieś blisko siebie). Z kolei wiziorek od Marie to bazująca na wielu danych próba znalezienia tylko odpowiedniej i pokrewnej sobie duszy (jest tutaj nawet przykład biblioteki filmów w Netflix, czy playlist na iTunes). Poniżej krótkie video na temat obu pomysłów. Ciekawe jak takie koncepcje wyewoluują w przyszłości. Ubieralne technologie są już do tego zdolne – to nie tylko wizja. Nie zdziwiłbym się jakby ktoś już nad tym pracował w bardziej poważny sposób. Całość brzmi jak randki dla technologicznych geeków, ale z czasem może stać się normalne – weźmy na wykorzystanie do tego celu smart watchy.

źródło: Lunar.com