Kamerki są wszędzie. Od telewizorów, po domowe systemy ochrony, aż po drony, smartfony, tablety, no i komputery. W zasadzie: jakby ktoś chciał, zajrzałby w nasze życie niczym podglądacze u Orwella. Pamiętacie problem z Google Glass i jego aparatem? Pamiętacie problem Xboxa i konieczności aktywnego obiektywu od Kinecta? Czas na zabawki, czyli baaaardzo wrażliwy temat. O inteligentnych misiach pisałem na blogu kilkukrotnie, ale gdy do walki włącza się Google, sprawa robi nieciekawa – przynajmniej biorąc pod uwagę model „śledzenia” użytkowników. Właśnie odkryto patent pokazujący pluszaki z kamerkami od Google i to jest niepokojące. Zabawki tego typu znajdziecie w powiązanych na dole wpisach. Żadne z nich nie jest związane z Google i to ich przewaga.

Dlaczego tak martwimy się w przypadku misiów? Bo zagrożone mogą być nasze dzieci. Generalnie jednak chodzi o dostarczenie bardziej interaktywnych zabawek. Może jeszcze nie takich jak w „A.I. Sztucznej Inteligencji”, ale potrafiących już z maluchami „rozmawiać”. Papiery patentowe złożono już w 2012 roku. Pokazują one misia i królika, które wewnątrz siebie mieszczą mikrofoniki, kamery, głośniki i motorki ruchowe. Takie modele pluszaków mają swoje zalety, co przedstawiałem w przypadku projektów z crowdfundingowych kampanii. Rodzice mogą lepiej obserwować dzieci, częściej się z nimi komunikować, a nawet znaleźć „zastępstwo” przy wychowywaniu. Nie może to zastąpić prawdziwego taty lub mamy, ale w jakiś sposób może poszerzyć lub rozwinąć kontakt z dziećmi.

Zabawki tego typu mają reagować same na komendy dzieci, czyli rozpoznawać je i odpowiadać. Tutaj zaczynają się kontrowersje. Czy serwerowe przetwarzanie sygnałów naszych dzieci (ich podglądanie i nasłuchiwanie) nie brzmi zbyt kiepsko? Pluszak tego typu ma nawet przenosić odpowiedzi na ekrany innych modeli domowego wyposażenia (prawdopodobnie Internetu Rzeczy). Na szczęście jest to tylko patent. Tego typu urządzenia mogą wcale nie powstać, choć interesowanie się tym tematem może niepokoić. Mechanizm takiej zabawki jest prosty w zrozumieniu: dzieci mają móc chodzić ze swoim kompanem, rozmawiać z nim, a nawet wydawać polecenia (m.in. włączania konsoli do gry, czy odtwarzaczy filmów). Czy jednak taki „gość” w naszym domu nie będzie z czasem intruzem?

Kto lubi nasłuchiwanie, podglądanie i przetwarzanie naszego życia? W teorii już od dawna jesteśmy na to narażeni, a format z „oczami” trochę bardziej zwraca na siebie uwagę. Dla dzieci może to być jednak atrakcyjne i ma swój potencjał. Bariera Big Brother jest chyba za duża, no chyba, że nie będziemy łączyć takich zabawek z Internetem. Za pomysł odpowiedzialny jest konkretnie Google X, czyli sekcja eksperymentów giganta z Mountain View.

źródło: USPTO via ubergizmo.com