Rynek muzyczny zmienia się w kierunku streamingu już od kilku lat. Spotify wyznaczyło nowy standard, a liderzy ze sklepikami dla cyfrowych albumów odpowiadają swoimi projektami. Mam na myśli np. Apple Music, które pewnie zlikwiduje w końcu iTunes w starej wersji. Strumieniowanie muzy staje się wygodniejsze, zwłaszcza, żeza abonament mamy dostęp do pełnej bazy i wiele nowych opcji, m.in. tryb offline, podpowiedzi nowych playlist, odkrywanie nowych kawałków i wiele innych. Przewidywano, że niebawem i Google przerobi w ten sposób YouTube’a. Tak się też stało. YouTube Music to kolejny krok w rozwoju serwisu video.

YouTube Music

YouTube Music to nic innego jak oficjalna baza muzyczna działająca na wzór serwisów streamingowych. Już od bardzo dawna wielu z nas używało YouTube’a do słuchania muzyki (kanały oficjalne i nieoficjalne), ponieważ użytkownicy wrzucali tam praktycznie wszystko. A skoro wszystko jest to warto to uporządkować i zaoferować w wygodnym formacie. Platforma video stanie się teraz także muzyczną, a pomóc jej ma popularność. YouTube Music będzie oczywiście płatny. Google wyceniło usługę dosyć standardowo i konkurencyjnie, czyli na niecałe 10 dolców za miesiąc. Pytanie tylko, czy użytkownicy przyzwyczajeni do darmowego dostępu do niemal wszystkiego, zaczną opłacać usługę? Co prawda, plik audio to co innego niż video, zwłaszcza dla pakietu danych, który opłacamy (zakładam użytek mobilny), ale trzeba będzie do tego przekonać. Możliwość zgaszenia ekranu, wygoda obsługi i dodatkowe ulepszenia na wzór obecnych platform mają zachęcić. Zresztą, o tym zaraz, bo i tutaj Google wymyśliło rozwiązanie.

Kiedyś bardzo krótko funkcjonowało już YouTube Music Key, ale wtedy było na to chyba za wcześnie (usługę zamknięto jeszcze w 2015 roku).  Teraz aplikacja YouTube Music została objęta abonamentem i rozwinięta o personalizowane playlist, poprawione rekomendacje i odświeżony widok dla urządzeń przenośnych i desktopów. Ulepszono również metodę przeszukiwania bazy, m.in. poprzez słowa tekstów (lub frazy zbliżone do nich tematycznie). Można nawet zapytać o utwory brzmiące według opisu, co Google zinterpretuje i zaproponuje odpowiedzi pasujące do opisu. Wyszukiwarka ułatwi odszukiwania kawałków, których tytułów, ani autorów nie znamy, a pamiętamy charakterystyczne cechy piosenek. Wyczuwam, że swoje robią tu algorytmy AI, które chętnie Google wdraża teraz niemal wszędzie. Pewnie i obsługa Google Asystentem będzie dostępna.

YouTube Music

Jeśli się nie mylę, wszystkie opłaty można zdjąć, ale tylko przy reklamach. Opłata miesięczna ma pozbawić serwis reklam i dorzucić kilka funkcji ekstra, np. słuchanie muzyki w tle (możemy działać w tym czasie na innych aplikacjach) oraz odsłuch w trybie offline. Niektóre z tych opcji są już dostępne w YouTube Red, które od 22 maja będzie nazywane YouTube Premium (podrożało do 11.99$ za miesiąc). Innymi słowy, gigant z Mountain View poprzerabiał nieco serwis YouTube pod współczesne potrzeby. Dostosował go też nieco lepiej do konkurencji.

A co stanie się z Google Play Music? Pewnie przez pewien czas będą koegzystować. Pamiętajmy, że ten serwis pozwala na obsługę muzyki na wielu urządzeniach, m.in. streaming w smarwatchach lub do wielu innych urządzeń, więc potrzebny będzie czas na migracje i pełne przerobienie tego co już jest oferowane (i ma sporo użytkowników). Z czasem wszystko co było kupione w Google Play Music będzie dostępne w YouTube Music. Połączone teamy tych dwóch serwisów już pracują nad rozwiązaniami.

Niestety na początek usługi muzycznego YouTube’a nie będą dostępne dla Polski. Subskrypcyjny model wystartuje 22 maja w Stanach Zjednoczonych, Australii, Nowej Zelandii, Meksyku, a za kilka tygodni w Austrii, Kanadzie, Danii, Finlandii, Francji, Niemczech, Irlandii, we Włoszech, Norwegii, Rosji, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Z czasem zasięg będzie pewnie poszerzany. Kiedy streaming pojawi się w Polsce? Musimy poczekać. Ja zwykle. Oby nie tyle, co na Google Asystenta…