Na dziś zaplanowano chińską premierą nowego Vivo S7 5G. Smartfona o efektownie smukłym profilu, ekranie AMOLED, komplecie niezłych aparatów i podwójnym selfie, który obsadzono w „notchu”, który wydawało się, że powoli odchodzi w zapomnienie. Siódma generacja telefonu jest warta uwagi, więc zabieram się za pełniejszy wgląd w specyfikacje gadżetu. Już na pierwszy rzut oka jest jednak ciekawie, zwłaszcza dla maniaków pstrykania fotek z wyciągniętej ręki.

smartfon Vivo S7 5G

Vivo S7 5G z selfie 44 megapiksele

Vivo S6 5G zaprezentowano 1 kwietnia. Mamy początek sierpnia i już nową, siódmą generację serii „S”. Azjatyckie marki odświeżają swoje oferty naprawdę szybko, co ma oczywiście swoje plusy. Klienci mają szansę na zakup aktualniej działających urządzeń. Vivo S7 5G to naturalnie klasa mid-range, a więc możliwie atrakcyjne możliwości przy przystępnej cenie. Już samym designem telefon wyróżni się na tle konkurencji. Oczywiście sama bryła jest podobna, bo to przecież smartfon, ale podobać może się smukłość oraz moduł fotograficzny zaciągnięty stylistycznie z droższych X50.

W oczy rzuca się podwójny aparat w ekranowym wcięciu. Dual selfie to oczywiście ukłon do fanów robienia zdjęć przednią częścią smarfona. Takich przybywa, więc Vivo chce potraktować to jak magnes. Dwa sensory na froncie to nadal rzadkość, choć powoli wkracza do standardów (w odpowiednich segmentach). Większość rywali stosuje to wydłużony otworek. Vivo S7 5G wykorzystało schemat znany sprzed lat. Imponuje rozdzielczość głównego aparatu. Ma aż 44 megapiksele (pewnie z szansą nagrań w 4K). Druga kamerka to 8 mega z obiektywem szerokokątnym, czyli nadającym się do grupowych selfie.

Vivo S7 5G

Vivo S7 5G z AMOLED 6.44 cala

Vivo proponuje dwie konfiguracje modelu S7 z modemem 5G. Obie pracują na tym samym procesorze, czyli Snapdragonie 765G i z 8 GB RAM LPDDR4x. Różnicą będzie tylko dostępna pamięć masowa. Do wyboru 128 lub 256 GB (obie w UFS 2.1). Reszta specyfikacji jest identyczna. Wnętrze ukryto za 6.44-calowym wyświetlaczem w technologii AMOLED w rozdzielczości Full HD+, zaoblonymi rogami i bezramkowej konstrukcji. Nie jest ona jakaś rekordowa, ale 91.2% to IMO wynik więcej niż zadowalający. Grubość telefonu to niecałe 7.4 mm, co powinno dać się to odczuć. Bateria tylko 4000 mAh, ale większa podniosłaby koszty. Będzie za to ładowana szybko, bo z 33W przez USC-C. Wszystkie inne standardy są: Wi‑Fi 802.11 a/b/g/n/ac, LTE/5G, Bluetooth 5.1, chip NFC, GPS, dual SIM i czytnik palca ( chyba zintegrowany z ekranem). Nie widzę tylko portu słuchawkowego, ale może jestem ślepy. Jest wsparcie Hi-Res audio. Android 10 jak zwykle na nakładce Funtouch OS.

Jak już wyżej pisałem, moduł fotograficzny przypomina trochę Vivo serii X50. Wyraźniej widać, który z sensorów jest głównym, a który pomocniczym. Te największy ma aż 64 megapiksele (Samsung GW1 z f/1.8), co w tym segmencie zdarza się coraz częściej, ale nadal jest warte podkreślenia. Drugi to 8 mpx z ultra szerokim kątem 120 stopni (i f/2.2). Całość dopełnia oczko 2 mega do analizowania głębi ostrości. Jak widać, uda się wykonać dobrej jakości ujęcia obiema stronami smartfona. To nie flagowiec, ale na przeciętne potrzeby powinien być wystarczający. To telefon w granicach 1500-1700 zł (zależnie od dobranej pamięci – dokładnie między 2798 a 3098 juanów). Choć przeliczyłem kwoty na złotówki to nie sugerujcie się cennikiem. Nie wspomniano nic o polskiej premierze, a nie uwzględniłem też podatków. Chciałem tylko zobrazować ogólne koszty urządzenia.

źródło: vivo.com