Wielu myślało, że zwiastuny Vivo iQOO dotyczą składanego smartfona. Chińska firma stworzyła jednak dla tej serii inne przeznaczenie. Telefony z tej linii mają być przede wszystkim gamingowe. Oczywiście topowe wewnątrz, gdyż do gier potrzeba mocy, ale też w dobrej cenie. To kolejny sprzęt przygotowany z myślą o graczach. Wciąż nie jestem pewien czy ten segment długo utrzyma się na rynku, ale na ten moment ma swoje pięć minut. Zobaczymy jak potoczą się losy tego typu modeli. iQOO chce spróbować powalczyć przede wszystkim przystępną ceną. To chyba właśnie ona będzie miała największe znaczenie.

Vivo iQOO - smartfon dla gracza

Vivo iQOO – smartfon dla gracza

Vivo QOO to kolejny już smartfon od silnie naciskających marek chińskich. Charakteryzują się one bardzo agresywną ekspansją przez połączenie dobrych specyfikacji, zwłaszcza w stosunku do ceny. Producent zaoferuje różne konfiguracje wnętrza, co kojarzy się z rynkiem komputerów. Od jakiegoś czasu świat mobilnych urządzeń zaczyna dywersyfikować ofertę, dając klientom większy wybór. Na zewnątrz wszystko jest identyczne. Różnice tkwią w pamięci RAM oraz przestrzeni na dane. iQOO będzie miał kilka opcji. Dobierzemy pamięć operacyjną między 6, 8 i nawet 12 GB, natomiast na pliki (a raczej gry) 128 lub 256 GB.

Na pokładzie jest najnowszy Qualcomm Snapdragon 855 z trybem pracy Game Turbo, wykorzystującym jego potencjał w bardziej efektywny sposób. Maksymalizując wydajność do gier. Podkręcaniem osiągów, np. przez lepsze chłodzenie, system jest w stanie lepiej i dłużej radzić sobie z wymagającymi tytułami, co jest oczywiście jasne. Wyświetlacz jest spory, a to podczas rozgrywki ważne. Może ważniejsze jest odświeżanie i ostrość, ale w tej półce cenowej powinno wystarczyć 6.41 cala z Super AMOLED i Full HD+ (proporcje panelu to 19.5:9). Jak przystało na flagowy produkt, w ekranie jest czytnik linii papilarnych – nowy standard dla topowych smartfonów (teraz jest nawet bardziej walka o to, by sensor ten był na całej powierzchni).

Vivo iQOO - smartfon dla gracza

Dla gracza jest ważnych wiele innych cech. Większość z nich Vivo zaimplementowało w swojej jednostce. Mowa o mocniejszych wibracjach, specjalnym chłodzeniu procesora przez rurkę parową, „przyciskach” na bokach obudowy (nawet je nazwano – system Monster Touch) i oczywiście podświetleniu LED Monster Halo. Taka moda na wizualizacje. Chyba jej nie do końca rozumiem. Funkcje fotograficzne obejmują współczesne standardy. Na tyle potrójny obiektyw (12 +12 + 2 mpx do głębi) oraz 12 mpx z f/2.0 do selfie i rozpoznawania twarzy. Kamerkę na froncie ukryto we wcięciu typu „water drop”, czyli zajmującym mało miejsca (ważne dla gier). Ile za to? 450$ za entry-level i 640$ za high-end. U nas między 1700 a 2450 zł. Warto dodać, że szybkie ładowanie 44W nie będzie dostępne w najtańszej opcji.

źródło: Vivo