Bezprzewodowe słuchawki w wersji nausznej są na rynku już od  wielu lat, ale zainteresowanie nimi wzrosło, gdy swój potencjał pokazała grupa dousznych modeli TWS (true wireless). Te większe „muszle” tylko na tym skorzystały. Zarówno technologicznie, jak i w ramach popularyzacji odmian na Bluetooth. Wkrótce premiera AirPods Studio (na co wskazują liczne przecieki), więc popyt na tego typu urządzenia jeszcze wzrośnie. Razer Opus to być może uderzenie wyprzedzające. Te bezprzewodowe słuchawki będą oczywiście skierowane do graczy, ale przecież nie posłuży wyłącznie do jednego celu. Na co dzień też się sprawdzą, np. do celów muzycznych.

Razer Opus słuchawki gamingowe z ANC

Razer Opus z ANC i certyfikatem THX

Razer nowymi Opusami celuje w takich rywali jak Sony lub Bose, czyli marki potrafiące tworzyć słuchawki w segmencie premium. Być może właśnie to zdanie najlepiej opisze przeznaczenie nowego produktu speców od gamingowego segmentu. Myślę, że spokojnie można podać tu też przykład Surface Heahphones i wspomnianych już słuchawek Apple. Tę grupę wyrobów czeka teraz skokowy wzrost sprzedaży. Razer Opus też mają reprezentować dział high-end, choć w zamyśle skierowano je raczej do casualowych słuchaczy. Większą rolę spełnią podczas grania. Wyceniono je na 210 euro, więc nie są to tanie jednostki.

Razer Opus mają zaoferować aktywną redukcję szumów, czyli popularne ostatnio ANC. Ma to być technologia hybrydowa. Advanced Hybrid Active Noise Cancelling mają wspierać aż cztery zewnętrzne mikrofony. Zakładając słuchawki na uszy praktycznie odcinamy się całkowicie od hałasów, choć profile możemy sobie ręcznie ustawić przez aplikację mobilną na smartfon. Podejrzewam, że uda się zbudować customowe tryby pracy i dobierać je wedle potrzeb. Przykładowo, Quick Attention Mode to szansa na szybką orientację w sytuacji bez zdejmowania słuchawek z głowy. Certyfikat THX to z kolei zapewnienie norm jakościowych w odbiorze dźwięków. Chodzi o wierność odwzorowania audio (wyrazistość, czystość przekazu). Opus powstały w ścisłej współpracy z THX. Apka zarządzająca efektami chyba także.

Razer Opus z aptX i audio jack 3.5 mm

Jakość dźwięku (dynamiczne 40mm przetworniki i 20-20000Hz) w bezprzewodowej formie ma być tu zoptymalizowana pod muzykę, gry i filmy, więc kwestie imersji będą na poziomie (co jednak warto ocenić przez zakupem osobiście). Nie tylko tym chce kusić Razer. Headset Opus ma dać też sporo innych udogodnień. Zadbano też o kwestie związane z komfortem noszenia. Pluszowe poduszki ze skórzanym wykończeniem i odpowiednio giętki pałąk łączący obie słuchawki. Całe szczęście, że udało się pozostawić portu słuchawkowy, więc nie będziemy zdani wyłącznie na Bluetooth 4.2. Wiadomo, gdy skończy się energia to jest przewodowy ratunek. Na szczęście przestrzeni w takiej konstrukcji jest na tyle dużo, że udało się zmieścić pojemną baterię. Ma wystarczyć nawet na 25 godzin pracy i to przy włączonym ANC.

Połączenie Bluetooth ma uwzględniać współpracę z kodekami aptX oraz AAC. Są też czujniki zdjęcia słuchawek, więc puszczana muzyka będzie automatycznie wstrzymywana i gotowa do wznowieniu po założeniu na uszy. Wydaje się, że powinien tu być też jakiś panel sterowania ręcznego, ale raczej nie dotykowy. Dedykowany przycisk ma aktywować wspomniany wcześniej tryb wpuszczania hałasów. A jak z przekazywaniem głosu? Cele gamingowe tego wymagają. Komunikujemy się z graczami online, nagrywamy filmiki, streamujemy. Razer nic o tym nie wspomina, ale należy zakładać, że aż tyle mikrofonów uda się wykorzystać też jak zestawu słuchawkowego.

Kolorystyka tradycyjna dla Razer, czyli ciemna. Świetnie, że stonowana. Nie pstrokata, jak większość gamingowych akcesoriów, zwłaszcza słuchawek. Przyznam, że nie rozumiem tej mody. Myślę, że to nie jest przypadkowa stylistyka. Mamy przecież zabierać słuchawki ze sobą, więc korzystać z nich też normalnie, np. a autobusie.

źródło: Razer